W sztuce "Bomba" jubilat wcielił się w postać Ciury, mieszkańca małej, zapomnianej przez wszystkich miejscowości. Przybyli goście szeptali w kuluarach, że to dziwne, iż zamiast monodramu wybrał sztukę, gdzie był jednym z wielu aktorów. Sam zainteresowany skromnie tłumaczył: - Nie jestem aktorem wybitnym, a jedynie bardzo dobrym...
Ale to nieprawda, bo cóż się działo po spektaklu?! Oklaskom i gratulacjom nie było końca. Wielki reżyser Andrzej Wajda (84 l.) osobiście przygotował przemówienie, które odczytał słynny Marek Kondrat (60 l.). Zdobywca Oscara nie odmówił sobie jednak przyjazdu i możliwości... ucałowania dłoni Kociniaka.
A sam Kondrat, by poprowadzić jubileusz przyjaciela, oddał bilet lotniczy i zrezygnował z ważnego służbowego wyjazdu.
Nie zabrakło też najbliższych wielkiego aktora. Żona Grażyna siedziała w pierwszym rzędzie i głośno oklaskiwała męża. Kociniak przyznaje, że to jego główny recenzent.
- Proszę spojrzeć, wszyscy są! Przyszli, przyszli, by być z nami tego wieczoru. Choćby Lolo Pietraszak (74 l.), jeden z najstarszych przyjaciół męża, od pierwszego filmu, w którym razem zagrali ("Trójkąt Bermudzki" z 1988 r. - przyp. red.) - mówiła pani Grażyna, po czym z uśmiechem dodała: - A ja rzeczywiście nieraz radzę mężowi: Maniusiu - mówię - ciebie ludzie lubią, kochają, są na twój wdzięk czuli. Ale ci mówię: to i to robisz nie tak...