Niewiele jest prawdziwych gwiazd, które szczerze i odważnie mówią o swojej przeszłości. Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera, były senator PiS-u, jest z pewnością jedną z nielicznych osób, która nie udaje i nie kłamie na swój temat. Tylko dla nas opowiada bez ogródek o swojej przeszłości. O alkoholu, narkotykach i kobietach. Oto jego spowiedź:
Jak byłem nastolatkiem, to piwa się nie piło, piło się tak zwane pryty, czyli wina owocowe, szczególnie jabłkowe. Teraz już nie ma takich win. Były słabe, ale robione z prawdziwych owoców. Na wódkę przeszedłem w trochę późniejszym wieku i się do niej przyzwyczaiłem, bo specjalnie nie było innych używek...
Jak jeździliśmy z Budką, piliśmy ostro, ale robiliśmy to zawsze po koncertach. Było takie powiedzenie, że Budka Suflera, No To Co (w starym składzie) i Skaldowie to mogą wypić. Reszta to słabe głowy. Nie ma co ukrywać, że nie byliśmy aniołami, ostro zaprawialiśmy. Na szczęście poważnie podchodziliśmy do grania i przez to, że nie piliśmy w trakcie koncertów, nie mieliśmy żadnych wpadek na scenie.
Paliłem papierosy, ale przestałem 23 lata temu. Zdarzało mi się palić marihuanę. Jak przestałem palić papierosy, to przestałem palić też trawę, bo bym się udusił.
Tak więc zostały mi tylko mocne alkohole, których używam do dzisiaj. Z ubolewaniem muszę przyznać, że znacznie rzadziej. Nadal bardzo lubię się napić. Teraz niestety znacznie rzadziej, bo jak się dobrze napiję, to potem 3 dni jestem nieczynny i wszystko mnie boli.
Pierwsze swoje małżeństwo zawarłem za wcześnie. Moja żona miała 18 lat. Wtedy człowiek ma mierne pojęcie o wszystkim. O uczuciu, jego stałości. Potem się okazało, że oboje sobie nie radzimy z tym wszystkim. Do tego doszło to, że dużo grałem. Nawet 60 koncertów miesięcznie. Wyjeż-dżałem na 2 miesiące z domu w trasę. Druga rzecz to to, że człowiek młody jest podatny na wszelkie atrakcje, które go otaczają. Na zdradę także. Pewnie, że zdradzałem, przecież to się zdarza wszystkim. Oczywiście wierzę, że są tacy, co nie zdradzają, ale realia są inne... Wszelkie długie rozstania z drugą osobą nie służą niczemu dobremu. Natomiast jeśli się trafi na osobę właściwą, to wszelkie głupie pomysły znikają. Myślę, że tą właściwą osobą jest moja aktualna żona.