Pijany wójt urządził są rajd po Klęśnikach, koło rodzinnego Przechlewa, pod koniec lipca. Jego jazda na podwójnym gazie z pewnościa nie wyszłaby na jaw, gdyby bez szwanku udało mu się dojechać do domu. Ale promile dały się we znaki i ojciec Marty Żmudy-Trzebiatowskiej stracił panowanie nad samochodem i wjechał w auto prowadzone przez 22-letniego Piotra.
Na szczęście chłopak zachował zimną krew i dzięki temu ocalił życie. - Gdybym w ostatniej chwili nie skręcił w krzaki, mogłoby być po mnie i po mojej dziewczynie - wspomina Piotr w rozmowie z Faktem.
Wójt miał jeszcze na tyle przyzwoitości, że zatrzymał auto i wyszedł sprawdzić, co się stało. Jak twierdzi gazeta, zataczajał się i po pijacku bełkotał, ale miał na tyle "świeży" umysł, że zdołał jeszcze złożyć kierowcy auta, którego omal nie zmieżdżył, propozycję nie do odrzucenia! Ojciec Żmudy-Trzebiatowskiej zaproponował 22-latkowi, że za 15 tysięcy złotych odkupi jego samochód.
Ale chłopak nie zamierzał negocjować. Wtedy granice przyzwoitości wójta jakoś się zatarły - wskoczył do auta i zaczął uciekać. Na jego nieszczęści, daleko nie zbiegł, bo na miejscu pojawili się rodzice dziewczyny Piotra i zatrzymali pijanego urzędnika.
Po chwili na miejscu była już policja. Na jej widok wójt aż struchlał i nie myśląc wiele wskoczył do krzaków pokrzyw. Ale to nie była kryjówka idealna. Policja szybko wyciągnęła wystraszonego urzędnika i chciała zbadać alkomatem. Ten oczywiście odmówił. Dopiero po 3 godzinach w szpitalu udało się sprawdzić, czy wójt jest pod wpływem alkoholu. Okazało się, że miał jeszcze 1,8 promila!
To chyba koniec jego politycznej kariery...
Zobacz też: "Po 20 minutach już jestem cały mokry". Która gwiazda tak się katuje przed Tańcem z gwiazdami?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail