- To był dosyć zabawny żart. Dostałem sporo wiadomości po tym jak ogłosiłem zakończenie kariery typu "Pikej nie odchodź, podoba nam się muzyka, czekamy na twoją płytę". Było ich sporo, ale nie odpisywałem na nie, bo to były tylko dwa dni, kiedy wyszła wersja druga i okazało się, że to wszystko jest żartem. Bardziej chodziło mi o zwrócenie uwagi na nowy teledysk i piosenkę, przez co uknułem taką małą intrygę. No i się udało - mówił w Dzień Dobry TVN.
Przypomnijmy ten "przezabawny" żarcik:
- Może hejterzy lubią być zrobieni w balona? Większość z tych hejterów to są ludzie, którzy nie wiem, może to są moi przyszli fani? Ja nie chcę ich obrażać, ja chcę ich przekonać, bo może oni kiedyś będą przychodzić na moje koncerty czy kupować moje płyty. Myślę, że nigdy nie zajmę się czymś innym, tym bardziej, że coraz więcej ludzi jest za mną i mam coraz lepszy pr. Widzę po statystykach jak te utwory się sprzedają, schodzą, jak są ściągane i jest coraz lepiej, więc będę to realizował do końca moich dni - dodał jeszcze Kukulski.
Nie wiemy na jakim świecie żyje PiKej, ale jedno jest pewne - nie pozwoli nam o sobie zapomnieć.
Zobacz: Sześciolatek skuł się erotycznymi kajdankami rodziców i... wylądował na policji