Reżyser "Nocy i dni" trafił do szpitala na OiOM!
Jerzy Antczak zasłynął w polskim kinie jako twórca niezapomnianej ekranizacji "Nocy i dni". Reżyser jest także mężem głównej gwiazdy tego dzieła, Jadwigi Barańskiej. 95-letni artysta jest niezmiennie zakochany w swojej żonie, o której stanie zdrowia bardzo często piszę na swoim profilu na Facebook-u. Tym razem jednak Antczak musiał bardzo poważnie zająć się sobą.
"Lekarze walczyli przez 10 dni"
- Przed godziną wróciłem ze szpitala, gdzie lekarze przez dziesięć dni walczyli z bakterią która zaatakowała z furia moją krew - zaczął reżyser swój wpis na Facebook-u.
Jerzy Antczak opisał ze szczegółami, jak doszło do tego, że trafił w ciężkim stanie do szpitala. - Przed sześciu laty na moim pęchcerzu wyrósł złośliwy rak. I tylko dwie operacje uratowały go przed usunięciem - wyjaśnił 95-letni artysta. Reżyser dodał, że teraz musi regularnie robić badania sprawdzające, w jakim stanie są jego drogi moczowe. Tym razem jednak, pomimo doskonałych wyników, zaczęło dziać się coś bardzo złego.
"Jaruniu, pora się pakować"
- Ale oto nagle, w dwa dni po badaniach, po kolacji poczułem się niedobrze i gdy chciałem wstać nagle straciłem równowagę i półprzytomnie runąłem na podłogę. Mikołaj wezwał pogotowie, gdzie po przywróceniu mnie do świadomości, próbowano znaleźć przyczyny mojego stanu. Bez skutku. Przewieziono mnie na wydział intensywnej terapii. Po dwóch dniach lekarze wykryli złośliwy gatunek bakterii i próbowali znaleźć odpowiedni lek, niestety bez skutku. Rozpoczęła się lekarska pogoń. Lekarze użyli wszystkich dostępnych środków, ale co najgorsze okazało się, że bakteria ta dobrała się do serca. Skala rejestracji nerek wygląda tak - 80 proc. całkowicie zdrowie, 15 proc. koniec istnienia. Ja przed katastrofą miałem 57 proc. po ataku bakterii mam 40. Tak więc moje biedne nery mają trochę zapasu, zanim powiedzą "Jaruniu, pora się pakować".
Na szczęście 950-letni Jerzy Antczak ma ogromną wolę życia. - Od jutra zaczynam życie od nowa pełen wiary, że może jeszcze trochę się pokolebie na tym padole łez - zapowiedział artysta na Facebook-u.
Pan u Jerzemu i jego żonie Jadwidze życzymy serdecznie zdrowia i jeszcze wielu długich lat razem!