Sabina Jeszka i Karol Małecki zaręczyli się po pół roku związku. Mężczyzna oświadczył się swojej ukochanej podczas przejażdżki motocyklami. Jak wspomina piosenkarka na chwilę jej narzeczony został aresztowany. Na szczęście okazał się to tylko wstęp do zeręczyn.
- Zatrzymuje nas policja, masakra. Przyjeżdżają motocykliści z flarami, bo my poznaliśmy się na motocyklach. Mój mąż aresztowany wraca z wielkim bukietem. W ogóle nie wiedziałam co się dzieje - mówi Jeszka w "Pytaniu na śniadanie".
Wcześniej wydarzyło się coś, co wielu widzów mogło oburzyć. - To był bardzo barwny dzień, bo mieliśmy pójść na romantyczną kolację. Przez dwa tygodnie przed tym mój mąż zachowywał się bardzo dziwnie. Byliśmy wtedy pół roku razem i nie myślałam o zaręczynach. Jesteśmy w drodze, kot czarny przebiega nam drogę. Mąż go przejeżdża, ja zawał po prostu na maksa - przyznała Sabina.
Niestety kot był prawdziwy i nie zaaranżowany. - Przepraszam tego kota bardzo, ale gdyby nie on, to bym pomyślała, że to jest ustawione - stwierdziła celebrytka. Ja mówię do męża: "Przejechałeś kota". "Ale przecież on był czarny, przynosił pecha. Trzeba było go przejechać - mówiła bez zażenowania Sabina Jeszka.