20 tys. zł - tyle mogło grozić Piotrowi Adamczykowi za przełożenie zdjęć z powodu wypadku pod Zamościem. Ekipa filmu "Wkręceni", z reżyserem Piotrem Wereśniakiem (44 l.) na czele, miała problemy z dokręceniem scen z aktorem. Policyjne dochodzenie i hospitalizowanie Weroniki rozstroiły nieco Adamczyka, który jednak następnego dnia stawił się na planie i dokończył pracę. Okazuje się, że nikt nie miał mu tego za złe.
Zobacz też: Adamczyka dręczą wyrzuty sumienia. Szalał przy łóżku Weroniki
- Produkcja przełożyła zdjęcia, by aktor mógł być z panią Weroniką, która z urazem nogi trafiła do szpitala. Zachował się bardzo profesjonalnie i po dwóch dniach wrócił na plan filmu do Zamościa i po nagraniu dwóch scen wrócił do Warszawy, aby być z panną Rosati - mówi Karolina Baranowska z MTL Max Film i dodaje: - Mogliśmy sobie pozwolić na zmiany w kalendarzówce, ponieważ pan Piotr zrezygnował ze swojej kolejnej rosyjskiej superprodukcji i zwolniły się jego terminy.
Przeczytaj: Kłopoty Adamczyka po wypadku. Zapłaci karę!
Nieoficjalnie mówi się, że potraktowano go tak łagodnie, bo to jeden z ulubionych aktorów producenta Tadeusza Lampki (62 l.). Nie wiadomo, czy tak samo łatwo pójdzie Adamczykowi z policyjnym dochodzeniem...