Agata i Piotr Rubikowie wzięli udział w programie "Wedding dream", w którym opowiedzieli o kulisach swojego ślubu prowadzącej program Izabeli Janachowskiej. Para szczerze przyznała, że goście weselni bawili się tak dobrze, że dość szybko zeszli z parkietu, przez co zabawa nie trwała do białego rana. - Ja chciałam potańczyć. Wiesz, co było największym błędem? Nasza sala weselna była w hotelu i nasi goście weselni mieli na górze swoje pokoje i jak już sobie popili, to zostawali już w pokojach. No i o tej trzeciej… - mówiła Agata. Ponadto zdradzili oni, że sami... zatrudnili paparazzi. - Mieliśmy pełno atrakcji. Zatrudniliśmy paparazzi, którzy przyjechali tłumnie na nasze wesele. Na dwa tygodnie przed ceremonią dowiedzieliśmy się, że wszystkie paparuchy jadą z Warszawy do Wrocławia. Chcieliśmy się pobrać niedaleko miejsca, gdzie było nasze wesele, w katedrze, a katedry nie można było zamknąć. W ostatniej chwili zrobiliśmy ślub w moim osiedlowym, który można było zamknąć, bardziej kameralnie, ale było super. I co się stało! Logistyka nas denerwuje i postanowiliśmy dogadać się z jednym magazynem, żeby wziął na siebie logistykę i ochronę tego naszego wydarzenia i w zamian za to będą mogli opublikować reportażowe, wybrane przez nas zdjęcia. To było wszystko, co dostaliśmy od tego magazynu. Były plotki, że sprzedaliśmy swój ślub, jeśli ktoś ocenia transport i ochronę naszych gości to tak - przekonywała żona kompozytora.
Co jednak najciekawsze, okazało się, że jedna z fotografek niewynajętych przez parę dała radę przebić się przez ochronę i zrobiła im zdjęcie. W jaki sposób? - Jednej pani paparazzi udało się dołączyć do chóru i zrobiła jedno zdjęcie - opowiadał Piotr Rubik. - Byliśmy w szoku, że chórzysta sprzedał zdjęcie, a okazało się, że paparazzi sobie tam stanęła - dodała jego ukochana.