Gdy Kraśko pojawił się na festiwalu Karuzela Cooltury w Kołobrzegu, wszyscy spoglądali na niego z niepokojem. Pociągła, zmęczona twarz i chuda sylwetka rzucały się bardzo w oczy. Na szczęście dziennikarzowi nic nie dolega. Po prostu tak odbija się na nim wysiłek fizyczny związany z treningami.
- Byłem po przebiegnięciu jednego maratonu, ale to efekt uboczny, stąd taki wygląd. Teraz szykuję się do następnego. Jestem w szczytowej formie - zapewnia Kraśko w rozmowie z "Super Expressem".
Na szczęście Kraśko pamięta też o wypoczynku. - Właśnie jadę na wakacje! - mówi radosnym głosem.