Jak czytamy na fakt.pl młody Kukulski wynajął dom na agencję za 1,5 miliona złotych. Połowę kwoty Pikej otrzymał jako zaliczkę. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki media nie wywęszyły, że z domu po kompozytorze nie dolatuje muzyka, ale całkiem inne... dźwięki. Klienci zrezygnowali z wizyt u miłych i bardzo towarzyskich pań, one same niechętnie chciały pracować po nagłośnieniu sprawy i biznes szedł coraz gorzej. W końcu właściciel zdecydował się zamknąć agencję, czytamy na fakt.pl. No i tu zaczęły się problemy Pikeja, bo zażądano od niego oddania zaliczki.
Zobacz: Piotr Kukulski wynajmuje dom agencji towarzyskiej
Niestety młody raper nie miał z czego oddać zaliczki, bo znany z hulaszczego trybu życia wydał pieniądze. „Jego matka musiała teraz się zadłużyć gdzie tylko się da” powiedziała cytowana przez fakt.pl znajoma rodziny. Teraz zdaniem serwisu dom znów jest na sprzedaż, a Pikej chce za niego ponad milion złotych! Czy ktoś się skusi?
Sam Pikej uważa, że prasa rozdmuchała całą sprawę, a on i jego mama nie są bankrutami. Co więcej ani on ani ona nie mają długów! Na swoim profilu na Facebooku postanowił dac oficjalne oświadczenie w całej sprawie. Chłopak zali się, że wszyscy się na niego uwzięli i nie poznali, że pewne rzeczy robił "dla jaj". "Moim największym błędem było to, że byłem otwarty i bezpośredni z niczym się nie ukrywałem, a jak widać powinienem bo obrócili wszystko przeciwko mnie" dodaje rozgoryczony. Czyli przyjście na salony z koleżanką, która zapomniała założyć majteczek to też tak...dla jaj?