Umer i Machalica przyjaźnili się przez wiele lat. Piosenkarka zdradziła, że przez jakiś czas byli nawet sąsiadami i razem spędzali wszystkie święta. Kiedy umierał mąż artystki, to właśnie aktor był dla niej wsparciem. Teraz go zabrakło, a dla niej jest to cios, choć zakładała czarny scenariusz.
– Tak, tak… spodziewałam się, ponieważ od mniej więcej tygodnia już walczył i walczyli wszyscy mu oddani lekarze. Przewieźli go ze szpitala na Banacha do tego covidowego, bo do końca nie było wiadomo, czy to COVID-19. Drżeliśmy o jego zdrowie, ponieważ on od dosyć dawna był człowiekiem schorowanym – opowiada w „Faktach po faktach”.
Artystka, podobnie jak inni przyjaciele artysty, przyznaje, że za sprawą ślubu z Olą (44 l.) był szczęśliwy jak nigdy dotąd. – Ostatnie miesiące był człowiekiem niezwyczajnie szczęśliwym, odmłodniał, trzy miesiące temu byłam na jego ślubie i do głowy by nie przyszło, że stanie się to, co się stanie tak szybko… – przyznaje ze smutkiem.
Piotr Machalica umierał w cierpieniu. Tak wyglądały ostatnie chwile aktora [WIDEO]
Umer na koniec zaapelowała do fanów Machalicy. – Nie żegnajmy się z nim nigdy, bo artysta to taki człowiek, który odchodząc, zostawia nam bardzo dużo. Piotr zostawił nam coś najbardziej cennego, czyli swój głos. On był człowiekiem, aktorem kochanym przez całe nasze środowisko bez wyjątku, był człowiekiem pięknie śpiewającym, któremu zawdzięczamy niezwykłe piosenki, płyty… Nie żegnajmy się z Piotrem, został jego głos, nasza pamięć… miał niezwykłą charyzmę, dobroć i ciepło, jakiego szukać ze świecą – dodała.
Piotr Machalica zmarł w poniedziałek nad ranem w szpitalu MSWiA. Test wykazał, że miał koronawirusa.