Super Express: - Czy Nadia chce pójść w Twoje ślady i zostać aktorką?
Piotr Zelt: - To na razie dość odległy temat, bo Nadia nie ma jeszcze sprecyzowanych planów, co chce robić w przyszłości. Trudno się temu dziwić, bo w tym roku skończyła dopiero szesnaście lat i jest jeszcze trochę za wcześnie na konkretne ustalenia. Dlatego na nią nie naciskam i nie wypytuję, kim chciałaby być w dorosłym życiu. Na nic ją też nie namawiam, ale zaakceptuję każdy jej wybór, który będzie zgodny z jej marzeniami, zainteresowaniami, pasją.
- Bycie ojcem szesnastolatki to łatwe, czy trudne wyzwanie?
- Jeśli chodzi o Nadię, nie mam powodów do narzekań. Jest wspaniałą dziewczyną, otwartą na ludzi i świat. Ma w sobie mnóstwo pozytywnych emocji, jest życzliwa, koleżeńska, lubiana w towarzystwie. I zawsze jest na "tak". Czasami trochę mnie to trapi, bo z doświadczenia wiem, że te cechy charakteru nie zawsze są przez innych szanowane, bo będąc szczerym i prostolinijnym można się naciąć i zostać wykorzystanym. Z drugiej jednak strony bardzo się cieszę, że ma takie podejście do życia. Otwartość, bezpośredniość i naturalność zawsze jest w cenie!
Przeczytaj także: Piotr Stramowski i Piotr Zelt randkują na Krupówkach. W Zakopanem aż huczy o wizycie artystów!
- Jakbyś określił swoją relację z Nadią?
- Swoją córkę traktuję poważnie, po partnersku. Niczego jej nie narzucam, nie pouczam i w niczym nie ograniczam. Bardzo dużo rozmawiamy, a ja cieszę się, że Nadia zwierza mi się z wielu prywatnych spraw, co przecież w jej wieku nie jest takie oczywiste. Nie zaliczam się jednak do ojców, którzy swoim dzieciom mówią, co mają robić i jak postępować. Ja wolę wysłuchać Nadii, co ma do powiedzenia i dopiero wtedy wyrazić swoją opinię i ewentualnie coś doradzić. Ma do mnie pełne zaufanie i jeśli coś obiecam, to wie, że jej nie zawiodę. Nigdy jej też nie okłamałem i tego trzymam się do dziś.
- Żyjesz na walizkach, bo grasz w sześciu spektaklach, z którymi jeździsz też po kraju. Nie masz wrażenia, że zbyt rzadko widujesz się z córką?
- Zawsze mam poczucie, że zbyt mało poświęcam Nadii czasu. A szczególną tęsknotę odczuwam po naszych niezapomnianych wakacyjnych wojażach, kiedy mamy chwile tylko dla siebie. Latem jeździmy na Hel, gdzie mieszkamy na kempingu, a naszą ulubioną rozrywką jest windsurfing. Zimą szusujemy po stokach, bo oboje kochamy góry i lubimy aktywnie spędzać czas. To są fantastyczne momenty, których nie zamieniłbym na nic innego!
- Jeśli w życiu Nadii pojawi się adorator, będziesz zazdrosny i podejrzliwy?
- To już mam za sobą. Od jakiegoś czasu moja córka spotyka się z chłopakiem, a ja bardzo uważnie przyglądam się ich relacji. Na razie nie mam powodów do niepokoju i obaw, bo jest on opiekuńczy, wrażliwy i bardzo szarmancki. To taki niedzisiejszy, rzadko już spotykany przedwojenny egzemplarz, który wśród nastolatków stanowi chlubny wyjątek. Nie ganiam więc za nim z pistoletem, by ochronić Nadię przed grożącym jej niebezpieczeństwem (śmiech).
Rozmawiał Artur Krasicki