Gdy Piotr usłyszał od znajomych, że może nie być ojcem Amelki, był w szoku. Nie chciał jednak wierzyć tym pogłoskom. Był zakochany w Monice i ufał, że rosnący brzuszek ukochanej jest owocem ich miłości.
Wątpliwości jednak nie pozwalały aktorowi spać spokojnie i postanowił działać. Pobrał ślinę od dziewczynki i wraz ze swoim materiałem genetycznym oddał do analizy. Na testy DNA wydał aż 900 złotych. A prawda okazała się brutalna. Piotr dowiedział się, że nie jest ojcem małej Amelki, którą wychowywał. Najprawdopodobniej jest nim model Rafał Sieradzki (34 l.). To z nim Ordowska była związana przed Zeltem. Jednak będąc już z aktorem, wciąż się widywali. Piotr jest załamany całą sprawą. Tym bardziej że raz jeszcze będzie musiał zrobić testy DNA.
Przeczytaj: Piotr Zelt płaci alimenty na cudze dziecko
Aktor bowiem musi złożyć w sądzie pozew o zaprzeczenie ojcostwa, aby formalnie nie widniał w papierach jako ojciec Amelki. Aby przed sądem udowodnić, że to nie jego dziecko, musi powtórnie poddać się badaniom, wraz z Amelką i jej matką. Próbki muszą być pobrane pod nadzorem biegłego sądowego i musi być spisany protokół. Tylko tak przeprowadzone testy nadają się jako dowód w sądzie. Na razie jednak Zelt zrobił je na własny użytek. Za 900 złotych przekonał się, jaka jest prawda...