Toruński benefis Ireny Santor był prawdziwym świętem muzyki. Aby uhonorować damę polskiej piosenki, do miasta Kopernika zjechało wielu polskich artystów. W koncercie p.t. "Tych lat nie odda nikt" zaśpiewali m.in Małgorzata Walewska, Alicja Majewska, Katarzyna Groniec, Tomasz Organek, Dorota Miśkiewicz oraz wspomniany Krzysztof Cugowski. Diwa z radością i uśmiechem przysłuchiwała się nowym interpretacjom nie tylko swoich piosenek. Krzysztof Cugowski z tej okazji przygotował wyjątkową wersję wielkiego przeboju Budki Suflera "Cisza jak ta". Irena Santor z nieskrywaną przyjemnością oglądała jego występ, podzieliła się także z publicznością bardzo ciekawą historią o właścicielu jednego z najbardziej charakterystycznych głosów w Polsce.
Po tym co zrobił Cugowski, Irenie Santor odebrało mowę ze zdumienia. Opowiedziała o tym w Polsacie
Diwa miała okazję współpracować z Cugowskim, kiedy nagrywała płytę z duetami. To było jej pierwsze spotkanie z wokalistą, a poprzedzająca je rozmowa telefoniczna wprowadziła ją w niemałą w konsternację, o czym bardzo barwnie opowiedziała podczas benefisu. Po tej rozmowie Santor rzeczywiście mogła obawiać się, czy rzeczona współpraca ma szanse powodzenia. Próbując bowiem uzgodnić szczegóły techniczne zapytała Cugowskiego, w jakiej tonacji chce śpiewać. Ten zaś odpowiedział, że jest mu wszystko jedno. "No, Jezus Maria, z kim ja rozmawiam?" - wspominała swoje myśli pani Irena.
Ostatecznie ustalili jednak, że będą śpiewać w tonacji wygodnej dla diwy. To nie uspokoiło artystki, z obawą oczekiwała nagrań. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Kiedy Krzysztof Cugowski zaczął śpiewać wszystkie jej obawy ulotniły się , a Irenie Santor, jak sama przyznała, "opadła szczęka". - Jemu było naprawdę wszystko jedno w jakiej tonacji. Państwo słyszą, jaka to jest skala. On ma nieprawdopodobną skalę. I ta siła, ta siła. Pokochałam Cugowskiego miłością pierwszą i to trwa do dziś - wyznała na scenie.