Po wyjściu z aresztu uciekła na lotnisko

2009-09-29 6:00

Zaledwie kilkanaście godzin po opuszczeniu celi, dzięki wpłaceniu 600 tys. zł kaucji, Weronika Marczuk-Pazura (38 l.) pojechała prosto na warszawskie lotnisko. Czy zamierzała opuścić nasz kraj?

Właśnie zaczęła się 19. godzina przebywania na wolności Marczuk-Pazury. Samochód gwiazdy TVN, który prowadził jej ukochany Maciej Gołyźniak (33 l.), mknie prosto na warszawskie lotnisko Okęcie. Na uśmiechniętej twarzy Weroniki nie ma śladu po koszmarze, jaki przeżyła przez ostatnie trzy dni. Czyżby zamierzała wyjechać z Polski?

Celebrytka nie planowała ucieczki z kraju przed polskim wymiarem sprawiedliwości - tym bardziej że władze zatrzymały jej paszport. Przyjechała na warszawskie Okęcie, żeby odebrać stamtąd swoją przyjaciółkę. Takie wsparcie na pewno pomoże stanąć jej na nogi. Weronika najwyraźniej nie zamierza się poddać i wszyscy jej znajomi zapewniają, że szybko wróci do pracy i nie zamierza porzucać swych lukratywnych biznesów.

- Weronika nie zrezygnuje ze wszystkich dotychczasowych aktywności zawodowych, najwyżej je ograniczy - mówi nam Joanna Bastrzyk, menedżerka Marczuk-Pazury. Jedynie firma WSEInfoEngine, powiązana z Giełdą Papierów Wartościowych, odwołała ją ze stanowiska. Prezesem tej zajmującej się Internetem i technologiami telekomunikacyjnymi spółki jurorka "You Can Dance" była od lipca tego roku. Inne firmy na razie nie planują zrezygnować z Weroniki.

- Nic się nie zmienia. Dopóki nie będzie wyroku, Weronika dla mnie jest niewinna - mówi Paweł Lasinski, który prowadzi m.in. firmę MTC, w której Marczuk-Pazura jest współudziałowcem. W podobnym tonie wypowiadają się w spółce Instytut Ekotechnologii, gdzie Weronika jest prezesem.

- Jestem już w stałym kontakcie z Weroniką. Czuje się w miarę dobrze, chociaż w dalszym ciągu ciężko jest jej uwierzyć w to, co się stało, i pogodzić się z tym, że stała się ofiarą i jednocześnie negatywną bohaterką z góry zaplanowanej akcji - tłumaczy Bastrzyk. W minioną środę była żona Cezarego Pazury (47 l.) została zatrzymana przez CBA, gdy przyjmowała 100 z 400 tys. zł łapówki. Wraz z nią - Bogusław S. (53 l.), prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych. To właśnie o korupcję przy prywatyzacji tego przedsiębiortwa chodziło. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o aresztowanie Marczuk-Pazury. Została zwolniona po wpłaceniu kaucji w wysokości 600 tys. zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki