Od chwili śmierci króla popu codziennie na jaw wychodzą nowe, szokujące informacje. Mimo to śledczy w dalszym ciągu nie wiedzą, dlaczego gwiazdor umarł tak nagle. Dlatego specjaliści postanowili zachować mózg Jacksona, żeby móc przeprowadzić serię badań.
Śledczy badający przyczynę śmierci Michaela dali rodzinie makabryczny wybór: albo poczeka z pogrzebem trzy tygodnie, albo pochowają "Jacko" bez mózgu.
Badań nie można przeprowadzić od razu, bo tkanka mózgowa jest jeszcze zbyt miękka i nie nadaje się do pobrania próbek. Badacze muszą więc poczekać jeszcze dwa tygodnie po to, żeby mózg gwiazdora odpowiednio stwardniał. Śledczy liczą na to, że takie badania pozwolą wreszcie znaleźć odpowiedź na pytanie - dlaczego umarł Michael?
Do tej pory wykonano już dwie sekcje zwłok gwiazdora, ale żadna z nich nie wyjaśniła powodów śmierci. Lekarze i śledczy w dalszym ciągu czekają też na wyniki badań toksykologicznych. Zagadek jest jeszcze więcej, bo wczoraj amerykańska policja nieoficjalnie potwierdziła, że w domu Michaela Jacksona znaleziono bardzo niebezpieczny lek - Diprivan. Zdaniem specjalistów, ten silny specyfik z łatwością mógł spowodować zatrzymanie oddechu piosenkarza. Mówi się, że jeden z lekarzy Jacksona podawał mu ten silny lek, który miał pomóc piosenkarzowi w bezsenności. Tymczasem fani z całego świata już szykują się na ceremonię pożegnania wielkiego mistrza. Ponad półtora miliona osób zarejestrowało się w Internecie, by zdobyć jeden z darmowych biletów na publiczny pogrzeb Michaela Jacksona. Uroczystość odbędzie się jutro o godz. 10.00 czasu lokalnego (godz. 19.00 czasu polskiego) w Staples Center w Los Angeles. Teraz wszyscy, którzy chcieliby uczestniczyć w ceremonii, muszą liczyć na szczęście, bo spośród zarejestrowanych wylosowanych będzie tylko 11 tys. biletów. Prawdziwy pogrzeb legendy muzyki w rodzinnym gronie ma się odbyć podobno już dzisiaj. Jednak rodzina zmarłego wszystkie szczegóły utrzymuje w tajemnicy.