Stanisław Brudny nie żyje. Zmarł 10 dni po premierze ostatniego filmu, w którym zagrał
Stanisław Brudny nie żyje. Smutne wieści o śmierci charakterystycznego aktora obiegły media w poniedziałek, 13 stycznia. Jeszcze tydzień wcześniej artysta był na próbie do spektaklu "Berlin Alexanderplatz" w Teatrze Studio. Stanisław Brudny był aktywny zawodowo niemal do ostatnich chwil. Regularnie pojawiał się czy to w teatrze, czy w filmach, czy w serialach. Ostatnią filmową rolą aktora była postać Stanisława, którego zagrał w komedii Mariusza Kuczewskiego "Ale jazda!". Stanisław Brudny wydawał się być w pewnym stopniu przygotowany na własną śmierć, i to od dłuższego czasu. Ciekawą historię przypomniał Marcin Bosak, który dobrze znał zmarłego aktora.
W galerii pod artykułem prezentujemy ostatnie zdjęcia Stanisława Brudnego
Ogromnie mi przykro. Ale uśmiecham się do tego zdjęcia. Uśmiecham się do Ciebie Stasiu. Uśmiecham się i płaczę i znów się uśmiecham, do wszystkich tych wspólnych chwil. Mam nadzieję, że pochowają Cię tak, jak chciałeś. W trumnie z desek, z drzewa, które zostało posadzone w dniu twoich urodzin, przez twojego stryja. A gdy je ścięto, cztery deski zostawiłeś sobie na trumnę. Niech tak się stanie. Spoczywaj w pokoju
- napisał na Instagramie aktor znany m.in. z roli Kamila w "M jak miłość".
Stanisław Brudny o trumnie i pogrzebie
Sam Stanisław Brudny o wspomnianych drzewach i trumnie opowiadał w książce Remigiusza Grzeli "To, co najważniejsze". Tam też wspomniał o swoim pogrzebie. Przytaczamy interesujący fragment rozmowy aktora z autorem. - Zamówiłeś sobie trumnę? - Piękna jest. Tylko stolarz mówił: "Panie, ale to ciężkie, kto to będzie niósł?". Ale to już nie jest mój problem. - Pogrzeb ma być w Pilźnie? - Tak, bo tam jest grób rodzinny, żonę też tam przewiozłem. Bardzo ładny cmentarz" - czytamy w "To, co najważniejsze".