"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz". Małgorzata Rozenek-Majdan szczerze podsumowała show. Nie wszystko poszło zgodnie z planem

2024-04-30 13:43

Określenie „słaba płeć” niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Małgorzata Rozenek-Majdan postanowiła udowodnić to w nowym programie „Pokonaj mnie, jeśli potrafisz”, gdzie rzuciła wyzwanie sześciu znanym mężczyznom. Kto wyszedł zwycięsko z tego pojedynku?

- Za tobą wiele miesięcy wypełnionych niezwykle wymagającymi treningami i wyzwaniami. Jak się czujesz po tak intensywnym okresie?

- Muszę przyznać, że odczuwam już zmęczenie, bo „Pokonaj mnie, jeśli potrafisz” to naprawdę trudny i mocno angażujący format. Mentalnie nawet bardziej, niż fizycznie, bo ja w zasadzie cały czas jestem stawiana w sytuacjach, kiedy muszę przełamywać strach i własne ograniczenia. Nie mogę więc nawet powiedzieć, że wychodzę ze swojej strefy komfortu, bo ja w niej po prostu w ogóle nie bywam (śmiech)! W pewnym momencie, zwłaszcza, gdy podczas nagrań do jednego z odcinków nabawiłam się kontuzji, poczułam, że to już nie jest tylko niewinna zabawa, a program ma bardzo realny wpływ na moje życie. Na bliskich także, bo jednak mój styl życia przed rozpoczęciem zdjęć był zupełnie inny. Teraz, gdy dobiegają już one końca, jestem w trybie wzmożonej mobilizacji, ale nie ukrywam, że wyglądam końca, bo rzeczywiście ten format dał mi nieźle w kość.

- Ale dał też pewnie spor satysfakcji?

- Mnóstwo! Choć po raz pierwszy odczułam ją dopiero, gdy zobaczyłam efekt końcowy na ekranie, bo jestem z tych, co nie pozwalają sobie na euforię w trackie realizacji zadania. Dopiero na koniec, kiedy puszcza całe napięcie i oczekiwania, przychodzi to poczucie satysfakcji. Teraz dopiero widzę, jak bardzo niesamowity był to projekt. Prywatnie nie zmobilizowałabym się pewnie do wykonania nawet ułamka tego, co udało mi się zrobić w tym programie.

Małgorzata Rozenek-Majdan dosadnie o swojej matce: "Krytykuje wszystko"

- Już w takich programach jak „Azja Express” czy „Iron Majdan” stawiałaś czoła dużym wyzwaniom, ale widać wyraźnie, że z produkcji na produkcję stawiasz sobie poprzeczkę coraz wyżej. Co cię do tego motywuje?

- To po prostu naturalna potrzeba. Jak wykona się już pierwszy krok, to od razu nabiera się chęci na kolejne. Dopiero, gdy po jakimś czasie odwrócisz się za siebie, uświadamiasz sobie, jak daleko udało ci się zajść. Trochę też o tym jest ten program. Pokazuje, żeby nie bać się mierzyć wysoko i marzyć, bo tylko wtedy można tak wiele w życiu doświadczyć. To ważne, by nie stracić apetytu na życie, nie bać się wyzwań, nie chować przed nimi w bezpiecznym domowym zaciszu. Oczywiście i ja czasami – gdy jestem już mocno zmęczona, albo codzienność da mi mocno w kość - muszę się na chwilę zaszyć w swoich czterech kątach, ale nie potrafię tam zbyt długo usiedzieć. Szybko się regeneruję i następnego dnia już zaczynam szukać sobie kolejnego wyzwania.

- Czy w tak ekstremalnych warunkach udało ci się czegoś nowego dowiedzieć o samej sobie?

- Po pierwsze, nie doceniałam prawdziwej siły zimna, bo jednak mało kto ma okazję przekonać się na własnej skórze, jak bardzo jest ono deprymujące, gdy nic nas przed nim nie chroni. Walka z dojmującym mrozem kosztowała mnie o wiele więcej niż z fizycznym zmęczeniem. Przyznam szczerze, że większości zadań, których w tym programie próbowałam, nie zamierzam powtarzać (śmiech), ale dowiedziałam się, że mogę naprawdę dużo. W sporej mierze decyduje o tym tak naprawdę nasza głowa. Zaskoczyło mnie za to, jak ciężko mi było! Na początku wydawało mi się, że przede mną sześć różnych zadań, sześciu przeciwników i sześć zwycięstw! Tymczasem bardzo szybko zaczęły się schody, i to w zupełnie niespodziewanych aspektach. Weźmy chodźmy konkurencję w chodzeniu po linie – co z tego, że człowiek włoży mnóstwo wysiłku w pokonanie lęku wysokości, naukę balansowania i wykrzesa z siebie odwagę, by wykonać zadanie w terenie, jeśli nagle zawieje wiatr, na który w czasie treningów nie było się przygotowanym? Takie sytuacje pokazały mi, jak ważna jest pokora.

FB SE: Internauci skomentowali show Małgorzaty Rozenek-Majdan. Mocne słowa

- Istotną częścią programu jest też skonfrontowanie dwóch perspektyw: damskiej i męskiej...

- W oryginalnym formacie rzeczywiście położony był spory nacisk na wojnę płci, ale u nas ten koncept nie do końca się sprawdził, bo szybko zaczęło to raczej przypominać „Kompanię braci” (śmiech). Trudno się chyba zresztą temu dziwić, bo gdy wrzuca się ludzi w bardzo ekstremalne warunki, to nawet jeśli zdają sobie sprawę, że przyjedzie im rywalizować, to gdzieś instynktownie w mężczyznach budzi się opiekuńczość, a kobiety podświadomie szukają wsparcia. Poczuliśmy, że obie strony po prostu jadą na jednym wózku, i bardziej niż o ściganie się z rywalem zaczęło chodzić o chęć pokonania samego siebie. Muszę jednak zaznaczyć, że nie próbujemy w tym programie na siłę rzucać wyzwania naturalnym prawom rządzącym biologią, w końcu z jakiegoś powodu sport dzieli się na dyscypliny damskie i męskie. Wiadomo, że ciało kobiety i mężczyzny, oraz jego możliwości, różnią się, ale podobnie jest też z psychiką.

- Kto w tej materii okazał się silniejszy?

- Przyznam, że to ja pierwsza pękałam, pewnie dlatego, że kobietom bardziej wypada, społeczeństwo nam daje na to przyzwolenie. Kobieta ma prawo się bać czy nie chcieć czegoś zrobić. Mężczyznom jest tutaj o wiele trudniej, oni nie mają tego komfortu. Za to mam wrażenie, że w dłuższej perspektywie to my, kobiety, jesteśmy bardziej zdeterminowane i skłonne do ponoszenia pewnych wyrzeczeń. Myślę, że biologia wiedziała co robi, kobiety czyniąc odpowiedzialnymi za przedłużanie gatunku, bo my naprawdę jesteśmy w stanie długofalowo wytrzymać więcej. I właśnie z tej kobiecej siły świadomie korzystam w tym programie.

- Co być chciała w tym programie przekazać widzom?

- Zależy mi oczywiście, żeby program przyciągnął i kobiety, i mężczyzn, ale w sposób szczególny chciałabym pokazać kobietom, że – wbrew temu, co nam się często wydaje – możemy pozwolić sobie na dzikie marzenia i szalone plany. Możemy znacznie więcej, niż nam się wydaje. Jeżeli ja, mama trójki dzieci, kobieta nie mająca za sobą żadnej szczególnej sportowej przeszłości, jestem w stanie zrobić to wszystko co widzicie w programie, to znaczy, że każda z nas jest w stanie!

Emisja w TV:

"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz", wt., godz. 21.35 w TVN

Sonda
Lubisz Małgorzatę Rozenek-Majdan?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają