- Czy pani córki pójdą w ślady rodziców i będą pracowały w telewizji?
- Nie planuję przyszłości dla swoich córek, ale przyznaję, że obydwie są bardzo zdolne. Jestem ciekawa, jak to będzie za kilka lat.
- Czym się interesują?
- Starsza córka, Pola, ma niesamowite zdolności i byłaby z niej doskonała dziennikarka. Dziennikarka polityczna. Czasami jestem w szoku, gdy jej słucham. Jest spostrzegawcza i mądra. Myślę, że gdyby poszła w ślady taty (Tomasza Lisa - red.), mogłaby zrobić karierę. I to nie tylko w Polsce.
- A Iga?
- Pisze wiersze. Ma zwyczaj zostawiania mi kartek z wierszami na poduszce. Kiedy jeszcze nie potrafiła pisać, nagrywała swoje opowieści na dyktafon. To było niesamowicie urocze. Zaczęłam nawet kupować jej tomiki z poezją Leśmiana, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i księdza Twardowskiego. Pola twierdzi, że to bzdety, a młodsza ma łzy w oczach, gdy razem czytamy te wiersze. Przeżywa je i mówi, że są niesamowite.
- Odziedziczyła wrażliwość po mamie?
- Mam taką nadzieję. Gdy się wzruszam, nie potrafię czasem powstrzymać łez. To widać chociażby podczas programu, który prowadzę "You can dance - Po prostu tańcz". Ci młodzi ludzie naprawdę bardzo mnie wzruszają i nieraz łezka zakręciła mi się w oku. Na co dzień jednak prowadzę interesy i nie mogę być jakąś zapłakaną nimfą.
- Od września ma pani nowego partnera w "Dzień dobry TVN"?
- Bartek Węglarczyk i ja tworzymy fajny duet. To jest trochę jak nowy związek w życiu prywatnym. Dobrze się znamy z Bartkiem, bo poznaliśmy się w Waszyngtonie, ale teraz poznajemy się z innej strony. Zawsze był dla mnie najmłodszym w historii polskiego dziennikarstwa korespondentem zagranicznym. Mam do niego wielki szacunek. A teraz jesteśmy częścią zespołu, tworzymy fajny program i to dodaje mi skrzydeł.
- To może ten ekranowy związek przeniesie się do sfery prywatnej?
- Bartek ma żonę, którą bardzo kocha, a którą ja dobrze znam, więc nie ma mowy o takiej opcji.