Kim Kardashian to największa celebrytka na świecie. Na samym Instagramie śledzi ją prawie 300 mln osób z całego globu. Ma więc niesamowitą siłę, którą w trudnych czasach może wykorzystywać by nieść pomoc innym. Ale z tym bywa różnie... W tym tygodniu, zamieszczając zdjęcie, na którym stoi obładowana dziesiątkami toreb z zakupami Gucci, Prady czy Louis Vuitton, Kim ogłosiła konkurs, w którym wygrać można załadowaną kartę kredytową o wartości 100 tys. dolarów i dwa bilety lotnicze, by móc sprawić sobie takie zakupy jak Kardashianka. "Wyobraźcie sobie zakupy w Paryżu, Los Angeles, Tokio, Dubaju, Nowym Jorku" - napisała Kim.
Nasz dziennikarz Adrian Nychnerewicz nie mógł przejść obojętnie obok pomysłu miliarderki.
"A może lepiej wyślij te pieniądze na Ukrainę" - napisał w krótkim, acz treściwym komentarzu pod postem Kim.
- Nie każda wielka gwiazda, zwłaszcza ze Stanów, ma obowiązek pomagać Ukrainie. Ale w przypadku Kim uderzyło mnie tak nachalne promowanie konsumpcjonizmu i wydawania pieniędzy na markowe ciuchy w czasie, kiedy ludzie tracą swoje domy i uciekają, by nie stracić życia - tłumaczy Adrian Nychnerewicz.
Ku wielkiemu zaskoczeniu dziennikarza, po kilku godzinach komentarz zebrał grubo ponad 10 tysięcy polubień i sprowokował kilkaset komentarzy. A jako najpopularniejszy wpis na koncie celebrytki, zaczął wyświetlać się na samym szczycie i po prostu nie dało się go nie zauważyć. Ten pozornie mały gest spowodował bardzo wiele. Po dwóch dniach post o konkursie nagle zniknął z Instagrama Kim Kardashian, a celebrytka ogłosiła, że ona i jej marka odzieżowa SKIMS przekażą pieniądze dla rzecz ofiar wojny w Ukrainie.
"W świetle niedawnego kryzysu na Ukrainie SKIMS przekaże darowiznę na World Central Kitchen, aby wesprzeć ich lokalne wysiłki na rzecz narodu ukraińskiego" - poinformowała Kim i jej firma.
World Central Kitchen to pozarządowa organizacja non-profit, która zajmuje się zapewnieniem posiłków po klęskach żywiołowych.
Brawo Kim - za refleksję i za ten gest!