Przylot tak wielkiej osobistości to nie lada wydarzenie. Jednak jak się okazuje, podobno na prośbę Malkovicha, miało być utrzymane w tajemnicy. Gwiazdor m.in. hitów "Imperium słońca" i "Na linii ognia" zamieszkał w warszawskim hotelu Bristol. W południe niezauważony chciał opuścić budynek. Ale jak miał to zrobić, skoro jest jednym z najlepszych aktorów wszech czasów. Przechodnie, gdy tylko doszło do nich, że to Malkovich, chcieli go pozdrowić. A trzeba przyznać, że ciężko było rozpoznać tego wielkiego aktora. Siwy zarost, nierzucający się w oczy strój i w dodatku te kule...
Przeczytaj koniecznie: Willis, Freeman, Malkovich i Mirren emerytowanymi zabójcami (VIDEO!)
Jak udało się nam ustalić, jego wizyta ma związek z zaproszeniem do łódzkiej filmówki. Artysta ma w czerwcu tego roku, już oficjalnie, promować spektakl "The Infernal Comedy" (Piekielna komedia). Gra w nim poetę - seryjnego mordercę. I zapewne dlatego osobiście zechciał dopilnować wszelkich przygotowań i dopełnić formalności u warszawskiego współorganizatora wizyty - niezależnego dystrybutora filmowego Solopan.
A jak tajna była ta wizyta - świadczy o tym choćby fakt, że w centrali Solopanu poinformowano nas, że... nic nie wiedzą na temat tych odwiedzin.