Katarzyna Dacyszyn przez lata była prześladowana przez stalkera
W 2005 roku Katarzyna Dacyszyn przeprowadziła się do nowego mieszkania. Doskonale układało się jej życie zawodowe i prywatne. Była szczęśliwa i spełniona. Nie mogła wiedzieć, że decyzja o zmianie miejsca zamieszkania będzie mieć dla niej niemal śmiertelne konsekwencje.
Miałam wrażenie, że spełniają się moje wszystkie zawodowe marzenia. W pewnym momencie zderzyłam się ze ścianą. Było to wstrząsające. W młodym wieku walczyłam o życie, lekarze powiedzieli, że nie wiedzą, czy będę miała twarz - wyznała w 2022 roku w programie "Dzień Dobry TVN".
Piękna modelka i projektantka bielizny wpadła w oko sąsiadowi, Robertowi W. Twierdził później, że się w niej zakochał. Ta jednak nie odwzajemniała jego uczucia, a tak naprawdę, to w ogóle go nie znała. Po latach Dacyszyn wspominała, że pierwsza wiadomość od niego była wyzwaniem miłości, ale napisana "tak dziwnym językiem pisanym, że ona była wręcz przerażająca".
Modelka nie miała pojęcia, kto mógł być nadawcą tej wiadomości. Była przekonana, że to pomyłka i go zablokowała. Mężczyzna nie miał zamiaru odpuszczać. Zaczął nękać kobietę telefonami, obrażał ją w portalach społecznościowych, pisał wulgarne sms-y, śledził i nękał. Tworzył fałszywe profile, z których wysyłała kolejne wiadomości.
Napisał mi, że jest jedna osoba na świecie, która się go nigdy nie pozbędzie i to ja jestem ja, a on jest moim diabłem stróżem - mówiła Katarzyna Dacyszyn w rozmowie z TVN24.
Zobacz również: Stalker grozi jej, że ją zabije. Ramona Rey poszła na policję. Szczegóły porażają!
Prześladowca oblał ją kwasem. Cudem uniknęła śmierci
Coraz bardziej przerażona projektantka zaczęła znacznie ograniczać swoją działalność w sieci. Bała się wychodzić z domu. Znajomy doradził jej, by poszła na policję. Wtedy nie istniał jeszcze w polskim prawie zapis dotyczący stalkingu, ale sprawa trafiła do prokuratury. Stalker usłyszał zarzuty, a sprawa trafiła do sądu.
22 sierpnia 2016 roku zdenerwowana Katarzyna Dacyszyn czekała na rozpoczęcie rozprawy. Siedziała na końcu korytarza z dala od ludzi. W pewnym momencie wyciągnęła telefon. Wtedy podszedł do niej jej prześladowca, który w mgnieniu oka wyciągnął słoik po kawie i wylał na nią jego zawartość. Był to kwas siarkowy, który udało mu się wnieść do budynku sądu. Po ataku powiedział jej, że to pierwsza z czterech kar, które dla niej przewidział. Następnie usiadł na ławce i zadzwonił do swojego znajomego, któremu powiedział, że dla niego "zabić to jak splunąć".
Gdy Grzegorz W., jak gdyby nigdy nic, siedział spokojnie na ławce, Dacyszyn walczyła o życie. Udało jej się przeżyć, ponieważ w ostatniej chwili odwróciła twarz. Ten odruch sprawił, że substancja nie spaliła jej dróg oddechowych. Poszkodowana najpierw trafiła do szpitala, a następnie do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Tam okazało się, że środek żrący poranił aż 25% jej ciała, w tym klatkę piersiową, ramiona i tułowie. Twarz modelki była poparzona w ponad 80%. Groziła jej utrata wzroku. Do tego jej organizm był zatruty toksynami.
Zobacz również: Te gwiazdy walczyły ze stalkerami. Ich historie to gotowy scenariusz na film
Katarzyna Dacyszyn przeżyła atak stalkera. Teraz pomaga innym
Lekarze przez kilkanaście godzin walczyli o jej życie. Dzięki im staraniom udało się częściowo uratować wzrok kobiety. Katarzyna Dacyszyn przeszła wiele operacji, w tym przeszczepy skóry w dwunastu miejscach. Gdy jej stan się ustabilizował, zaczęło się wielomiesięczne leczenie. W szpitalu zaczęła spisywać swoje przemyślenia. Opisała w nich przerażającą walkę o powrót do życia. Pierwszy kryzys przyszedł po kilku tygodniach.
Zaczęłam przyglądać się ciału przy zmianie opatrunków. Czekając bez opatrunków na obchód lekarski zaczęłam dotykać wszystkich oparzonych miejsc, których nie widziałam i przerażenie rosło. Zaczęłam czuć zapach, który nieustannie mi towarzyszył, którego nie mogłam się pozbyć i w końcu do mnie dotarło, że ten okropny zapach to zapach ropy na ciele pod bandażami. (...) Czułam się odrażająca. Znienawidziłam siebie. Moje martwe tkanki rozkładały się na mnie. To tak jakby umierać żyjąc i obserwować swój własny proces rozkładu, czuć jego zapach. Pamiętam, że przepraszałam za to jak pachnę pielęgniarki, które opatrywały rany. Dzwoniłam do przyjaciół, żeby koniecznie przywieźli mi moje francuskie perfumy - cytuje jej słowa portal her-story.pl.
Z czasem zrozumiała jednak, że nie może się poddać. Robiła wszystko, by móc wrócić do sprawności. Od ataku minęło już prawie dziewięć lat, ale Dacyszyn wciąż musi poddawać się regularnym zabiegom. Ponad 20% jej ciała pokrywają blizny. Dziś już ich nie ukrywa. Działa za to na rzecz innych kobiet i ofiar stalkingu. Swoje doświadczenie opisała w książce "Kobieta z blizną". Jest również bardzo aktywna na Instagramie.
Każdy nawet najdłuższy i najgorszy koszmar, kiedyś się kończy. To Co możesz dla siebie zrobić najlepszego, to zawalczyć o swoje cele i marzenia. Nie muszą to być rzeczy wielkie dla świata, niech będą wielkie dla Ciebie. Liczy się: upór, wytrwałość i konsekwencja i Wiara. Jestem Waszym kierunkowskazem na drodze, jeśli zwątpiliście - napisała niedawno.
Katarzyna Dacyszyn działa na rzecz ofiar przestępstw, prowadzi edukację społeczną związaną z bezpieczeństwem kobiet. Wspiera również kobiety w policji. Jej prześladowca pod koniec października 2017 roku został skazany na 25 lat więzienia. Otrzymał również 12-letni zakaz zbliżania się do ofiary na mniej niż 100 metrów. Kara była surowsza niż ta sugerowana przez prokuraturę. To co zrobił zostało przez Sąd Okręgowy w Łodzi uznane za usiłowanie zabójstwa.
Zobacz również: Stalker Magdaleny Ogórek nie wyjdzie z aresztu. Znamy decyzję sądu
