Problemy z prawem zaczęły się bardzo wcześnie, na długo przed osiągnięciem pełnoletności.
- Miałem 14 lat, kiedy wylądowałem w zakładzie wychowawczym. Dzieciak, który kradł, wagarował i był nieznośny. Kradłem, bo to było w mojej dzielnicy normalne. Po wyjściu z zakładu zamieszkałem u matki w Legnicy. Dotrwałem do siedemnastki. Potem wyjechałem do Niemiec. A tam kradłem, kradłem, kradłem. - wspomina w wywiadzie dla "Vivy!".
Kolejnym punktem na mapie Popka była Holandia. To właśnie tam dwa razy otarł się o śmierć po LSD. - Pamiętam tylko, że byłem na imprezie, nażarłem się dragów, wpadłem do rzeki i dalej już ciemność. Na szczęście ktoś mnie wyciągnął. Te trzy lata w Holandii to właściwie było półtora roku, bo drugie półtora przeleżałem w śpiączce. Z artysty i ze sportowca stałem się alkoholikiem i narkomanem. I pomyśleć, że wcześniej alkoholu się brzydziłem - opowiada.
Pojawienie się na świecie córki nie zmieniło rapera. - Ona miała cztery lata, kiedy byłem w tamtym transie alkoholowym. Wódka wypłukała ze mnie ludzkie uczucia, chciałem się powiesić albo skoczyć z okna. Alkoholik nie myśli wtedy o córce - wspomina.
W 2006 r., po tym, jak anulowano europejski nakaz aresztowania za kradzież z włamaniem, Popek z rodziną mógł wrócić do Polski, gdzie - jak sam mówi - nie sięga już po używki, a ucieczką jest dla niego taniec.
Zobacz także: Największe gwiazdy odchodzą z "Tańca z gwiazdami". Videoblog Ewy Wąsikowskiej