Katarzyna Skrzynecka: Portfel nie jest najważniejszą częścią mężczyzny

2011-01-30 22:13

Prawie 40 lat temu Danuta Rinn śpiewała: "Gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy...". Czy to znaczy, że słowa tej piosenki są nadal aktualne?! O tym jest właśnie spektakl "Sex, metro i mp3", w którym Katarzyna Skrzynecka (41 l.), prowadząca "Tańca z gwiazdami", znowu zachwyca widzów. Przy tej okazji porozmawiała z nami o zawiłych sprawach damsko-męskich.

Iwona Havranek: - Jaki powinien być prawdziwy facet?

- Katarzyna Skrzynecka: Ja bardzo cenię w mężczyznach wrażliwość, uczuciowość i tak zwane serdeczne ciepło. Całe szczęście też, że współcześni mężczyźni dbają o swoją estetykę i elegancki wygląd (nawet w wersji sportowej i codziennej). Ale nie można popadać w przesadę. Niektórym panom spodobało się to tak bardzo, że weszli w ten temat za głęboko. Według mnie panowie uzależnieni od mody, zakochani w trendy ubraniach i trendy gadżetach tak bardzo, że przedkładają to ponad zainteresowanie kobietą, przestają być prawdziwymi mężczyznami.

Przeczytaj koniecznie: Katarzyna Skrzynecka: Ludzie zatęsknią za "Tańcem z gwiazdami"

- Psychologowie mówią, że kobiety cenią mężczyzn, którzy potrafią zapewnić bezpieczeństwo...

- Mam koleżanki, które jako pierwszą z pożądanych cech mężczyzny podają: musi mieć stanowisko, aby utrzymać mnie i rodzinę. Dla mnie portfel nie jest najważniejszą częścią ciała mężczyzny. Za cenniejsze uważam to, że mój mężczyzna jest szczęśliwy w pracy, spełnia swoje marzenia, jest imponująco dobry w tym, co robi i niekoniecznie musi zarabiać duże pieniądze. Ja zawsze czułam się w obowiązku, by rzetelnie pracować i zarabiać, by w razie czego nie runął domowy budżet. Cenię w związku partnerstwo, również pod względem ekonomicznym, i nie jestem przyzwyczajona do bycia uzależnioną finansowo od partnera.

- Często staje pani po stronie mężczyzn?

- Bardzo często, co czasem kłuje w oczy niektóre koleżanki feministki. Na wiele rzeczy nie patrzę kobiecym "kapryśnym" okiem, ale kieruję się rozsądkiem. I bardzo dobrze na tym wychodzę. "Mądry z ciebie chłopiec, ťSkrzynkoŤ - żartują sobie przyjaciele.

- A jaka powinna być kobieta?

- Współczesna cywilizacja wymaga od nas pracy zawodowej, niezależności, wykształcenia, emancypacji na równi z mężczyznami. Umiejętności zadbania o siebie. Ale z drugiej strony nie powinnyśmy popadać w skrajności. Nie "upupiajmy" (cytując Gombrowicza) mężczyzn. Oni chcą poczuć, że potrzebujemy ich silnego ramienia, ich rady, autorytetu. Jeśli my, kobiety, szpanujemy jako samowystarczalne feministki, nie dziwmy się później, że panowie czują się stłamszeni, niepotrzebni i sfrustrowani.

Patrz też: Katarzyna Skrzynecka nie zdążyła ściągnąć spodni! ZDJĘCIA

- Obchodzi pani 20. rocznicę pracy artystycznej. To prawie niemożliwe! Jak pani dba o urodę? Botoks, spa, kosmetyczka?

- Nie palę!!! Przeganiam od siebie palaczy, pod tym względem jestem nietolerancyjną zmorą. Botoks, operacje? Nigdy nie miałam, nie czułam takiej potrzeby. Nie wyleguję się w salonach kosmetycznych lub u masażystki, bo czas głównie spędzam w pracy. Nie znam uczucia: "O Jezu, znowu do roboty". Lubię swoją pracę i może to jest to. I co z tego, że zrobisz sobie botoks, a będziesz miała smutną zgnuśniałą jędzowatą paszczę i będziesz brzydka? Można nie używać cud-maseczek, a mieć roziskrzone oczy, emanować pozytywną energią i być piękną. Mam nadzieję, że w tym znaczeniu urody nie zabraknie mi nigdy.

- Mamy nowy rok, co chciałaby pani, by się spełniło?

- Zawodowo, by spektakl "Sex, metro i mp3" w Teatrze Bajka oraz płyta, która wyjdzie w marcu, okazały się sukcesem. Życiowo... Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Oby nie zabrakło nam obojgu z mężem tego, co mamy. Po prostu by nie zmieniło się na gorsze.

Katarzyna Skrzynecka

Aktorka, piosenkarka, prezenterka TVN, autorka tekstów i kompozytorka, dawniej modelka. Karierę zaczynała w 1985 r. w filmie "Pewnego letniego dnia". W 1992 r. zadebiutowała w teatrze w musicalu "Metro". Wielką popularność przyniósł jej "Taniec z gwiazdami", gdzie jest prowadzącą. Laureatka wielu branżowych nagród. Żona mistrza fitnessu Marcina Łopuckiego (37 l.)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki