Opole pożegnało Jacka Zielińskiego
Pierwszy koncert tegorocznego festiwalu w Opolu rozpoczął występ zespołu Skaldowie. W ten sposób organizatorzy chcieli pożegnać zmarłego na początku maja Jacka Zielińskiego. Za kulisami udało nam się porozmawiać z Andrzejem Zielińskim, bratem zmarłego.
- Zaproszenie przyszło w ostatniej chwili. Przecież to koncert Premier, a my żeśmy swoje premiery zaliczali w latach 60. i 70. W związku z tym, że odszedł mój brat Jacek, organizatorzy postanowili uczcić jego pamięć. Zaprosili nas, żebyśmy wykonali nieśmiertelny duet "W żółtych płomieniach liści", które Jacek śpiewał razem z Łucją Prus. W 70. roku razem z Agnieszką Osiecką dostaliśmy nagrodę dziennikarzy za ten właśnie utwór. Jest to piosenka, która przeszła już do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej i będzie żyć długo jeszcze - powiedział "Super Expressowi" dumny Andrzej Zieliński.
Pogrzeb Jacka Zielińskiego odbył się 20 maja w Krakowie. Ceremonie pożegnalne trwały przez cały dzień. Najpierw Krakowianie zebrali się, by czuwać przy urnie zmarłego. Po mszy świętej i złożeniu do grobu wieczorem odbył się też koncert pożegnalny, podczas którego zespół Skaldowie wystąpił z przyjaciółmi.
ZOBACZ: Pogrzeb Jacka Zielińskiego z zespołu Skaldowie. Przemawiał syn i Andrzej Duda
Andrzej Zieliński wspomina pogrzeb brata
Zapytaliśmy pana Andrzeja, jak on przeżywał ten dzień i czy jest dumny z tego, jak pożegnany został jego ukochany brat.
- To był bardzo męczący dzień dla mnie - przyznaje szczerze. - Najpierw musiałem w kościele zagrać i zaśpiewać trzy bardzo trudne piosenki. Utwór "20 minut po północy", który robi wrażenie, bo był przeze mnie napisany po naszym wypadku autobusowym w 1968 roku, kiedy pod Sławnem rozbił się autobus i nie dojechaliśmy na festiwal do Sopotu. Po tym wypadku skomponowałem wszystkie utwory na płytę "Cała jesteś w skowronkach" - wspomina ten czas pan Andrzej Zieliński.
Cała rozmowa z założycielem zespołu Skaldowie już niedługo w "Super Expressie".