Biskup Andrzej Długosz w poruszających słowach pożegnał w sobotę Krzysztofa Krawczyka. Duchowny przywołał nad grobem artysty m.in. słowa z jego piosenek oraz fragment wiersza ks. Jana Twardowskiego. Swoje wystąpienie biskup zaczął słowami piosenki „To co dał nam świat”:
To, co dał nam świat to odeszło z biegiem lat
Cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to, co dał?
To, co dał nam świat niespodzianie zabrał los
Cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to, co dał?”
- Dziś gdy stoimy przy trumnie wielkiego piosenkarza, barwnego artysty, kolorowego trubadura i polskiego Elvisa Presleya, człowieka, który był legendą już za życia - Krzysztofa Krawczyka - znowu przypominamy sobie o nieuchronności śmierci – mówił biskup. - W każdej sekundzie, również w tej chwili, ktoś na świecie wydaje swój ostatni oddech. Ale „śmierć jest częścią życia” powtarzał bohater filmu Forrest Gump. Tak, śmierć jest częścią życia. Dlatego, choć nasze serca napełnia dziś ludzki smutek, to jako chrześcijanie jesteśmy pewni że życie naszego przyjaciela Krzysztofa nie skończyło się. Ono się tylko zmieniło i zyskało wieczny wymiar.
- Przecież był on człowiekiem wielkiej wiary, a dla ludzi wierzących w Chrystusa śmierć nie jest tragicznym końcem ani zupełnym unicestwieniem - kontynuował duchowny. - Człowiek, który przez chrzest złączył się z Chrystusem uczestniczy w jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dlatego po zakończeniu życia na ziemi nie przestaje istnieć. Wiedział o tym nasz brat Krzysztof, który odszedł pojednany z Bogiem w sakramencie pokuty i w stanie łaski uświęcającej. W ewangelii odnajdujemy słowa Pana Jezusa „Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. I dziś już gdzieś na niebiańskiej scenie Krzysio śpiewa dla nas:
Świat nasz kruchy był jak cień na szkle,
Jak nadzieja, która moment trwa.
Dziś jej obraz widzę jak przez mgłę,
Która dzieli i oddala nas.
- Słowa starotestamentowej pieśni nad pieśniami mówią” „jak śmierć jest potężna tylko miłość” - przypomniał duchowny. - Dziś dziękujemy Ci Krzysztofie za twą miłość do żony Ewy, do syna Krzysztofa, brata Andrzeja, córek i wszystkich najbliższych. Dziękujemy Ci za wszystko i przepraszamy, mówiąc za warszawskim poetą ks. Janem Twardowskim słowami wiersza „Żal”:
Żal że się za mało kochało
że się myślało o sobie
że się już nie zdążyło
choćby się teraz pobiegło
choćby się chciało pomóc
choćby się łzy wypłakało
wszystko już teraz za mało
- Kilka dni temu Krzysztof przekroczył próg śmierci - kontynuował biskup Długosz. - On już wie jak jest po tamtej stronie. Dla nas to jeszcze tajemnica. Prośmy. by jak najszybciej dostąpił łaski oglądania Pana Boga twarzą w twarz. On na pewno będzie też modlić się za nas i nadal będzie dla nas śpiewał anielskim chórem:
Jak minął dzień, jak ci się dziś pożyło,
Jak minął dzień, czy ci się coś skończyło,
Czy może dziś coś się zaczęło ci - kto wie?
- A kiedy my zapukamy do wiecznej furty, Krzysztof wyjdzie nam na spotkanie – zakończył biskup.