Przypomnijmy: gdy Gliwińska zaszła w ciążę z Bieniukiem, przyszły tato nie zareagował entuzjastycznie. Gdy sprawa wyszła na jaw, naprędce stwierdził, że wszystko sobie wyjaśnią. Czy wyjaśnili? Nie wiadomo, bo Martyna nie wygląda na uspokojoną zbliżającym się porodem. Wręcz przeciwnie.
Martyna Gliwińska urodzi już niedługo, a przebieg ciąży regularnie opisuje na Instagramie. To właśnie tam poskarżyła się fanom, że jest trochę skołowana, bo nie wie już, komu ufać. Jedni radzą jej na przykład przykrywanie dziecka kocem, inni - odradzają w obawie, że niemowlę się przegrzeje.
Problemem stały się także wizyty u kosmetyczki, bo Martyna nie wie, na jakie zabiegi pielęgnacyjne może sobie pozwolić:
- Czy dać się zwariować czy dać się zlinczować. No właśnie, ja jeszcze tą matką nie jestem, a uległam takiej presji, że zabiegi kosmetyczne, farbowanie włosów, nawet słuchajcie hybryda na paznokcie szkodzi - pożaliła się. - Tak sobie myślę, że to jest trochę tak jak z tym hejtem w internecie. Tak łatwo powiedzieć: "A, olej, nie przejmuj się", a gorzej wykonać. I jak sobie poradzić z tą presją później, jak się ma już takie małe dziecko i siedzi się z nim, i chce się być idealnym...
Myślicie, że Martyna może liczyć na wsparcie Jarosława Bieniuka? W relacji z podróży do kosmetyczki nawet o nim nie wspomina...