Zapalają się czerwone piekielne światła, Lucyfer siedzi na tronie. Wielki Szu zaczyna spowiedź. A tak naprawdę Nowicki zaczyna spowiedź! Bo spektakl ma mnóstwo wątków autobiograficznych. Jest ukochany Kowal, Kraków, Warszawa... Są kobiety Nowickiego. I ta jedna jedyna - żona Małgorzata Potocka.
- Szukałem jej we wszystkich kobietach... - padają szczere słowa ze sceny.
Filmowy Wielki Szu został zamordowany - tak kończy się kultowy film z 1982 roku. I w tym miejscu zaczyna się sztuka - aktor trafia do piekła.
Przeczytaj koniecznie: Jan Nowicki nie chciałby cofnąć czasu
- Urodziłem się z wielkiej miłości do ojczyzny - wyznaje Nowicki. - Ojciec spłodził mnie, gdy szedł na wojnę - dodaje szczerze.
Jaki jest Wielki Szu dziś? - Starszy, ale wciąż mający ochotę grać z diabłem o życie - mówi Nowicki. Czy na dobre powrócił na scenę?
- Będę grał w teatrze w Płocku, bo... leży nad Wisłą, tylko 30 kilometrów od mojego domu. Ma młody zespół, niedaleko fajną restaurację. Podają tam świetną czerninę i wyśmienite piwo Kasztelańskie - stwierdza zawadiacko aktor.