Kiedy przyjechałem na egzamin do Warszawy, nie miałem pojęcia, gdzie jest ulica Woronicza. Z mapą w ręku postanowiłem iść wzdłuż torów tramwajowych i dojść do celu. Szedłem uparcie i dotarłem. W komisji zasiadali wtedy Bohdan Tomaszewski (88 l.) i Bogdan Tuszyński (77 l.). Wróciłem do domu i kilka dni później przyszedł list, że się dostałem na szkolenie przygotowujące do pracy na wizji. Nie miałem gdzie mieszkać. Wymyśliłem, więc, że będę jeździć do znajomych do Łodzi i przyjeżdżać codziennie. To nie był jednak dobry pomysł. Na szczęście spotkałem kolegę Edwarda Durdę (45 l.), który też przeszedł eliminacje. Zaproponował mi, żebym na czas szkolenia zamieszkał u niego. I tak to się zaczęło. Debiutowałem w czerwcu 1992 roku. Największym wyzwaniem było dla mnie prowadzenie studia olimpijskiego podczas igrzysk w Barcelonie. To właśnie wtedy aktorstwo zaprocentowało. Byłem obyty z mikrofonem, nie miałem tremy, stając przed kamerą. Potem prowadziłem "Sportową sobotę". Zatrudniono mnie na stałe. Gdy w 2002 roku dzieliliśmy się z kolegami dyscyplinami, które będziemy komentować na igrzyskach w Atenach, musiałem coś dobrać poza lekkoatletyką. Wybrałem pływanie. To był strzał w dziesiątkę. Na tej olimpiadzie Otylia Jędrzejczak (28 l.) zdobyła aż trzy medale...
W międzyczasie poznałem swoją drugą żonę Marzenę. Spotkaliśmy się na targach spożywczych, na których prowadziłem konferansjerkę. Jej stoisko znajdowało się niedaleko mojego. I tak to się zaczęło. Ślub wzięliśmy po roku znajomości Z pierwszego małżeństwa mam syna Szymona, który mieszka w Gdańsku i studiuje filozofię. A w Warszawie mieszkam z drugą żoną i córką Luizą. Z Szymonem mamy bardzo dobry kontakt, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.