Robert El Gendy, prezenter polsko-egipskiego pochodzenia, zauważył, że coś dzieje się nie tak podczas telefonicznej rozmowy z mamą. 73-latka mówiła niewyraźnie, co zwróciło uwagę Roberta.
- Nie dzwoniła, żeby jak zwykle zapytać o wnuki, tylko niewyraźnie, urwanymi zdaniami mówiła, że nie może się ruszać, że jechała autobusem 112 i że osunęła się na ziemię – opowiada w „Rewii”.
Mama prezentera mieszka w Olsztynie, gdzie rozegrała się cała sytuacja. Robert podtrzymywał z nią rozmowę, prosił, by opisywała, co widzi. Równocześnie zadzwonił z telefonu żony do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Olsztynie z prośbą interwencję. Pomogła ekspedientka ze sklepu spożywczego, która zauważyła 73-latkę i opisała Robertowi przez telefon, jak wygląda sytuacja. W ten sposób, na pół zdalnie i z pomocą ekspedientki, udało się uniknąć tragedii.
- Udar można rozpoznać i wtedy trzeba działać natychmiast, dobrze, że w “Pytaniu na śniadanie” mówi się o takich sprawach, a ja ku przestrodze będę przypominał historię mojej mamy. Zawsze odbierajcie telefony od rodziców – powiedział El Gendy w rozmowie z serwisem Jastrząb Post.
Przypomnijmy, że w podobnych sytuacjach najważniejsza jest szybka reakcja i zwrócenie uwagi na zachowanie osoby przechodzącej udar czy wylew. Czasem zwykła prośba o powtórzenie zdania czy wykonanie prostej czynności może uratować życie.