- Pana Krawczyka poznałem blisko 30 lat temu na dożynkach w okolicach Raciborza – opowiada kapłan. - Wtedy widziałem go jeden, jedyny raz. Gdy we wrześniu ubiegłego roku obejmowałem parafię w Grotnikach, liczyłem, że wkrótce ponownie się spotkamy. Odkładaliśmy to w czasie, bo pan Krzysztof ze względu na koronawirusa żył w izolacji. Jeszcze w Wielką Sobotę rozmawiałem przez telefon z jego żoną, Ewą. On właśnie wychodził ze szpitala po przebytym zakażeniu. Umówiliśmy się na spotkanie zaraz po świętach. Niestety do niego nie doszło.
Artysta od lat udzielał się w miejscowej parafii dając koncerty dla mieszkańców Grotnik. - Od moich poprzedników wiem, że był bardzo zaangażowany w życie naszego kościoła – mówi proboszcz. - Koncertował u nas. Myślę, że takie występy niejednemu człowiekowi poszukującemu swojej drogi pomogły stanąć na równe nogi i odnaleźć Boga.
Pogrzeb piosenkarza odbędzie się w najbliższą sobotę, 10 kwietnia o godzinie 15 na cmentarzu w Grotnikach. Wcześniej, w samo południe odbędzie się msza żałobna w łódzkiej archikatedrze.