Rafał M. nie musiał pojawiać się w sądzie, ale zdecydował, że przedstawi swoją wersję wydarzeń z 23 czerwca 2013 roku. Jak podaje gazeta.pl, M. w sądzie przyznał, że kiedy przyjechali policjanci na wezwanie jednej z sąsiadek, M. zawołał z balkonu: "o k***a, psy przyjechały".
- Usłyszałem ich krzyk, ale nie zrozumiałem, co mówili, po czym znalazłem się na ziemi i zostałem zagazowany - mówił w sądzie Rafał M.
Funkcjonariusze tłumaczyli, że M. nie chciał się wylegitymować i był agresywny. M. miał obrażać funkcjonariuszy.
- Nie ukrywam, że były bluźnierstwa - stwierdził M. - Byłem tak zszokowany, że nie jestem już w stanie podać, co mówiłem.
Rozprawa ma zakończyć się w maju. Wtedy zeznawać będą także świadkowie.
Zobacz: Poznański seksuolog nareszcie zatrzymany! Molestował pacjentki, ale nie odbył kary, bo... był chory
23 czerwca...
Przypomnijmy, 23 czerwca w Toruniu policja otrzymała zgłoszenie - sąsiedzi skarżyli się na hałasy w jednym z mieszkań. Trwała tam impreza. Patrol przyjechał na miejsce, ale nikt nie otwierał drzwi...
Mężczyźni byli na tyle agresywni, że policjanci postanowili użyć gazu. Sytuację potwierdziła "Faktowi" toruńska policja:
– Jeden z mężczyzn trafił na izbę wytrzeźwień, a drugiego Rafała M. policjanci zatrzymali za znieważenie funkcjonariusza na służbie – powiedziała w rozmowie z Faktem oficer prasowy, podinspektor Violetta Dąbrowska.