W 3. odcinku "Projekt Lady" uczestniczki czekało sporo emocji. Na początku mentorki zabrały je do SPA. Tam skorzystały z zabiegów, masaży i... urządziły niezłą imprezę. Rano przy śniadaniu pani Irena powiedziała im, co myśli o takim zachowaniu. Wszystkie bohaterki wstydziły się za siebie i przyznały, że puściły im hamulce.
Następnie dziewczyny przeszły metamorfozy, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Wzięły udział w eksperymencie - musiały opisać rysownikom swój wygląd, a ci na podstawie tych słów, przygotowali ich portrety. Polało się dużo łez, bo okazało się, że dziewczęta się nie akceptują.
- Patrzę na siebie i widzę przerysowaną laskę, której nikt nie traktuje poważnie. Nie robiłabym takiego makijażu, gdybym się akceptowała - po raz pierwszy szczerze przyznała Magda. - Mam poliki jak chomik. Ja siebie nienawidzę - powiedziała z płaczem Ola. Mentorka poprosiła je, by spojrzały na siebie łaskawszym okiem.
Później dziewczęta przeszły zewnętrzną metamorfozę. Małgorzata Rozenek-Majdan oddała je w ręce stylistów i fryzjerów. Poprosiła przy tym, by im zaufały. Bohaterkom było ciężko rozstać się z doczepianymi włosami i sztucznymi rzęsami. Znów lały się łzy. - Czuję się zaniedbana bez tych rzęs. Wyglądam jak facet - powiedziała 22-letnia Magda.
Efekty metamorfoz jednak je zachwyciły. - Pierwszy raz nie wiem, co powiedzieć. To nie jestem ja. To jest kobieta, która zna swoją wartość - powiedziała zdumiona Ola. - Moje doczepy mogę sprzedać - krzyczała Magda na widok swoich własnych włosów.
Wreszcie przyszedł jednak czas na decyzję, kto opuści program. Mentorki uznały, że Ania potrzebuje więcej czasu na metamorfozę i odesłały ją do domu. Ania z płaczem oddała perły.
Czytaj: "Projekt Lady" to gra pod publiczkę? Mamy komentarz Małgorzaty Rozenek-Majdan