Jeszcze długo bedzie analizowany koniec tego małżeństwa. W końcu nie często zdarza się, że pan młody ucieka od ukochanej raptem trzy miesiące po ślubie, jak to stało się w przypadku tej medialnej pary. Co prawda sami zainteresowani nie są skłonni do podania przyczyny takiego stanu rzeczy, ale ze słów, które padły po ujawnieniu ich rozstania, uznano że winnym jest Przemek. Okazuje się, że już na początku roku w jednym z wywiadów dał do zrozumienia, że nie tak wyobrażał sobie życie u boku Martyny.
ZOBACZ KONIECZNIE: Kim była pierwsza żona Przemka Kossakowskiego? Wiemy, jak ma na imię!
Ukrywali rozstanie
Podróżnicy długo trzymali w tajemnicy, że nie są już razem. Wszyscy dowiedzieliśmy się o tym dopiero nie dawno. Gdy prawda ujrzała światło dzienne, Wojciechowska zamieściła bardzo emocjonalny wpis.
"Po 3 latach związku i 3 miesiącach od ślubu, z dnia na dzień nastąpił koniec mojego małżeństwa. Ta nagła zmiana była dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo odpowiedzialność, zobowiązanie i dane słowo są i zawsze będą dla mnie wartościami nadrzędnymi", pisała na Instagramie.
Sprawę postanowił również skomentować jej mąż.
"Nie chcę uciekać od odpowiedzialności, chciałbym tylko napisać, że ocenianie, znając czyjeś życie jedynie przez pryzmat medialnej ekspozycji, to ocenianie na podstawie wyjątkowości niemającej wiele wspólnego z prawdziwym życiem", wyjaśnił w mediach społecznościowych.
Internauci uznali, że to właśnie on podjął deczyję o zakończeniu tego małżeństwa. Co ciekawe informację zataił nawet przed własną mamą, z którą pojawił się w studiu "Dzień Dobry TVN". Okazuje się, że prowadzący program "Down the road" już pół roku temu publicznie dawał do zroumienia, że w jego życiu nie ma sielanki.
Kossakowski zdradził co mu przeszkadzało w związku z Wojciechowską
Trzeb przyznać, że Przemek ma specyficzne podejście do życia. Ponad wszystko kocha spokój i ciszę. Gdy ze swoją pierwszą żoną mieszkał w Częstochowie, podjął decyzję o przeprowadzce na wieś. Tam wiódł życie artysty, co skończyło się brakiem środków do życia i rozwodem. Gdy został popularny jego potrzeba ucieczki od zgiełku wcale nie zniknęła. Jak sam przyznał, wynajął chatę na Podlasiu, gdzie nie ma prądu i wody, ale jest to idealne miejsce do schowania się przed całym światem.
- Wiele razy wydawało mi się, że znalazłem swoje miejsce na sto procent, ale okazywało się inaczej. Nie chcę więc stwierdzać czegoś tak jednoznacznie. Ale na Podlasiu czuję się najlepiej w Polsce. Spędziłem tu ostatni rok, od września do czerwca. To tu przyjeżdżałem w przerwach miedzy nagrywaniem odcinków, nabierałem sił, wyciszałem się i łapałem oddech od zgiełku miasta. To było niezwykle ważne w duchowym wymiarze. Mogłem się zamknąć w chacie i być sam ze sobą- powiedział dwa lata temu w rozmowie z Olgą Goździewską dla Gazety Współczesnej.
Wygląda na to, że podróżnik nie potrafi prowadzić ustabilizowanego życia rodzinnego w wielkim mieście. A gdy związał się z Wojciechowską musiał zamieszkać w Warszawie i mieszkać pod jednym dachem nie tylko z Martyną, ale również z jej córką Marysią, która jest energiczną nastolatką. Taki samotnik jak Przemek nie potrafił tego udźwignąć na dłuższą metę, co wyznał w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
- Jestem w fazie wielkiej stabilizacji, ale nie chcę przysypiać na niej. Wiem, że w każdej chwili może się coś wydarzyć. Jestem gościem, który dokonywał w życiu wyborów, które wyrzucały go w ciszę (...) Trzy lata temu spakowałem samochód, wyjechałem na Podlasie i mieszkałem tam. Sam. W ciszy. (…) Mieszkam w Warszawie tylko przez związek. Marzę czasem, żeby mieć spokój. Im więcej tego wszystkiego dzieje się wokół mnie. (...) No to takie ucieczkowe - opowiadał podrożnik na początku tego roku.