Przemysław Kossakowski udzielił wywiadu Plejadzie. Podróżnik i dziennikarz zdradził, co wydarzyło się podczas kręcenia programu "Down the road". Został zatrzymany na lotnisku w Turcji. Przez chwilę było naprawdę nieprzyjemnie i niebezpiecznie. Nikt nie wiedział, co się stanie. Tamtejsze służby skonfiskowały sprzęt i auto ekipy. Powodem był brak odpowiednich dokumentów. Kossakowski wyznał: - Zderzyliśmy się ze zjawiskiem, które jest powszechne na całym świecie - mówię o kaście urzędniczej. Nie mam już w związku z tym żadnych złudzeń. To nie pierwszy raz, kiedy zderzam się ze ścianą formalności. Zdarzało się to wcześniej, przy innych realizacjach, w jakimś sensie do tego przywykliśmy.
Ekipa podróżników żartowała z całej sytuacji, chciało im się śmiać. Jednak w jednej chwili wszystko nabrało ciemnych barw: - W Turcji okazało się, że nie mamy dokumentów, które - jak nas wcześniej zapewniano - nie będą potrzebne. Jednak po wylądowaniu okazało się, że wszystko się zmieniło i dokumenty, które nie były potrzebne, są już niezbędne. Zatrzymano nam nie tylko cały sprzęt, ale także samochód - mówi Kossakowski. Co stało się później? Ekipa musiała znaleźć na szybko nowe rozwiązanie. To w końcu materiał, który trafiał do telewizji: - Najpierw pracowaliśmy na telefonach komórkowych i amatorskich kamerach, należących do członków ekipy. Potem produkcja znalazła wypożyczalnię, która dysponowała podobnym sprzętem do naszego i przez pierwsze trzy dni pracowaliśmy na wypożyczonych kamerach.
Już w niedzielę 26 września w serwisie Player.pl, a 3 października na antenie TTV, zadebiutuje trzeci sezon programu "Down the road", w którym grupa osób z zespołem Downa wyrusza w podróż życia z Przemkiem Kossakowskim. Bohaterowie tego formatu już dwa razy podbili serca widzów! Przyszła pora na kolejny zespół podróżników. Tym razem trasa premierowej serii prowadzi przez szlaki orientalnej Turcji. Będziecie oglądać?