"Familiada" będzie miała nowego prowadzącego? Karol Strasburger: "Nie mam na to wpływu"
Wielkimi krokami zbliża się jubileusz 30-lecia "Familiady". Od początku jej prowadzącym jest wspomniany Karol Strasburger. Kiedy zadzwoniliśmy do niego, by zapytać, czy słyszał o tym, że miałby stracić posadę, nie był zaskoczony. - Dotarły do mnie takie wiadomości, że ktoś ma mnie zastąpić. Oczywiście, te różne takie opowieści trwają od wielu lat, więc tym specjalnie nie przejmowałbym się. To raz, a dwa, szczerze powiedziawszy, nawet nie mam na to wpływu, gdyby ktoś to wymyślił. I powiem jeszcze drugie zdanie, że nawet nie chcę mieć wpływu na takie różne sprawy - usłyszeliśmy.
Karol Strasburger: Nie pozwoliłem sobie nigdy na bycie "twarzą", na umowę etatową z TVP
Jak zauważa Strasburger - od początku swojej kariery w TVP był apolityczny. - Idzie lawina różnego typu zmian na tych stanowiskach. Praktycznie wszyscy, którzy byli tzw. "twarzami", związani umową z TVP, otrzymują "podziękowanie" za współpracę. Ja, na szczęście nie pozwoliłem sobie nigdy na bycie "twarzą", na umowę etatową z TVP. Nie dałem się wmanewrować w żadne układy i nie zgadzałem się na podpisywanie paragrafów promocyjnych, które narzucałyby mi cokolwiek ze strony ówczesnej TVP. Nigdy nie sprzyjałem jakimikolwiek opcjom politycznym i na swoich mediach społecznościowych nie pozwalałem ani sobie ani innym na takie wycieczki. Robiłem to celowo, z premedytacją. Nie miałem i nie mam ochoty na jakiekolwiek powiązania, które według mnie bardzo często służą uzyskiwaniu profitów prywatnych czy zawodowych: więcej propozycji, lepsze stawki itd. Prywatnie mogę i sprzyjam konkretnym wartościom i ugrupowaniom, ale profesjonalizm i kanon wartości nie pozwoliłyby mi na agitowanie w którąś stronę czy obnoszenie się z przekonaniami publicznie - mówi nam.
Zapytany przez naszego dziennikarza, o to, jak przez 30 lat udawało mu się trzymać z dala od polityki, powiedział: - W ciągu tych 30 lat istnienia programu, TVP miała kilkunastu prezesów. Uważam, że to zależy od człowieka. To nie jest tak, że ktoś ma na to wpływ. Zawsze ostateczna decyzja należy do nas samych. Jak mi się to udawało? No właśnie tak. Że nie podejmowałem takich decyzji. Stawiałem na swoje umiejętności, pracowitość, na to, co sam uzyskuję. Każdy miał takie prawo. Tłumaczenie, że ktoś kogoś zmuszał, jest tłumaczeniem naiwnym. Można być zmuszanym, ale nie trzeba się na to godzić. Artyści zawodowo powinni być niezależni. Prywatnie, proszę mi wierzyć, przeprowadzałem wiele poważnych rozmów i walczyłem o to, abym ani ja sam ani mój program nie został "przejęty" przez poglądy i osadzony w ramach konkretnej opcji i narzucanych zasad. Udało się i bardzo cieszę się na ten Jubileusz - słyszymy.
Przemysław Babiarz nowym prowadzącym "Familiadę"?
O samym Babiarzu, jako swoim ewentualnym następcy, nie chciał powiedzieć za dużo. - Władze obecnej TVP mają nową wizję i inną koncepcję na to, jak ma wyglądać ramówka, oraz jakie osoby chętnie do jej tworzenia zaproszą. Według moich obserwacji i wiedzy, pan Babiarz zakończył współpracę z „VaBanque”, w innych programach się nie pojawia, zatem można wyciągnąć wniosek, że będąc w szeregach dotychczasowej ekipy TVP, przez tę nową nie będzie raczej brany pod uwagę w kontekście nowych propozycji - mówi.
Babiarz, pytany przez dziennikarzy o swoją dalszą przyszłość, odpowiada krótko: Nie komentuję.