Przemysław Gintrowski dzieciństwo i młodość
Przemysław Gintrowski zmarł 20 grudnia 2012 roku. Właśnie mija 12. rocznica jego śmierci. Słynny bard "Solidarności" urodził się w rodzinie wojskowej. Ojciec był podporucznikiem Wojska Polskiego i dowódcą kompanii w 12. Dywizji Piechoty. Mama z kolei choć pracowała jako księgowa, miała artystyczną duszę - grała na pianinie, śpiewała i tańczyła w zespole Wojska Polskiego. Związek rodziny z aparatem PRL nie zniechęcił młodego Przemka do działania w opozycyjnym harcerstwie. Chłopak zapisał się do działającej przy warszawskim liceum im. Tadeusza Reytana słynnej "Czarnej Jedynki", której przewodził Antoni Macierewicz. Tam Przemysław Gintrowski zaczął śpiewać pierwsze opozycyjne piosenki. Poszedł drogą antykomunistyczą, przez co problemy miała jego wojskowa rodzina. Gdy był już bardem "Solidarności", jego ojca inwigilowała Wojskowa Służba Wewnętrzna. Sam artysta skromnie oceniał swoją rolę w podziemiu. - Nigdy się nie uważałem za jakiegoś barda, tylko za gościa, który swój sprzeciw wobec otaczającej go rzeczywistości wyrażał, śpiewając - podkreślił w jednym z wywiadów.
Przemysław Gintrowski na koncertach zrzucał 2 kilogramy
Na scenie Przemysław Gintrowski dawał z siebie wszystko, a nawet więcej. Podobno po występach tracił na wadze dwa kilogramy! Spytała go o to nawet Nina Terentiew. - Kiedyś zważyłem się przed koncertem i po koncercie i okazało się, że to blisko dwa kilogramy różnicy - mówił w 1989 roku. Słynny bard tak samo śpiewał na wielkiej scenie, jak i w prywatnych domach czy kościołach, gdzie odbywały się jego koncerty podczas stanu wojennego. Wiele wtedy ryzykował. Mimo że miała na niego oko Służba Bezpieczeństwa, nie zawiesił koncertów, bo - podobnie jak jego widzowie i słuchacze - czuł się "upokorzony i upodlony".
Pogrzeb Przemysława Gintrowskiego: Pożegnanie barda Solidarności - ZDJĘCIA
Przemysław Gintrowski żona, dzieci
Działalność artystyczna i opozycyjna siłą rzeczy odbić musiała się na życiu prywatnym Przemysława Gintrowskiego. Pierwszą żoną barda była Anna Bilska. O tym małżeństwie wiele nie wiadomo. Sporo natomiast wiemy o drugiej żonie artysty - Agnieszce Gintrowskiej. W rozmowie z PAP zdradziła ona, jaki na co dzień był jej sławny mąż.
Przemek był niezwykle barwnym, nietuzinkowym człowiekiem, który sam bardzo starannie dobierał sobie nietuzinkowych, inspirujących znajomych i przyjaciół. Nie był typem celebryty ani "bankietowca". Zawsze skrupulatnie oddzielał swoje życie prywatne od pracy zawodowej. Był osobą niezwykle rodzinną. Rodzice, dzieci, żona - były dla niego najważniejsze. To było jego środowisko. Swojej twórczości nigdy nie stawiał ponad życie rodzinne. To, co działo się w domu, było dla niego znacznie ważniejsze i budujące niż to, co pokazywał światu. Na rodzinę mógł zawsze liczyć, miał ode mnie i córek pełne wsparcie. Był jedynakiem, rodzice poświęcali mu wiele czasu i dbali o jego wykształcenie
- mówiła żona Przemysława Gintrowskiego.
Wspomniane dzieci to dwie córki Agnieszki i Przemysława: Julia i Maria. Artysta późno został ojcem. Gdy młodsza przyszła na świat, miał już 47 lat. Niestety nie doczekał 18. urodzin młodszej córki. Gdy umarł, Julka miała tylko 14 lat. W szkole dzieci myślały, że Przemysław Gintrowski to jej dziadek. - Nie ukrywam, że jestem tzw. późnym dzieckiem, już w podstawówce moi rówieśnicy mówili: "Jula, twój dziadek przyszedł", a ja musiałam tłumaczyć im, że to nie jest dziadek - opowiadała córka barda "Solidarności" w wywiadzie, który ukazał się na stronie pamiatkiprzemyslawagintrowskiego.pl. Julii jednak wiek ojca zupełnie nie przeszkadzał. Z perspektywy czasu nawet dostrzega wielkie plusy tej sytuacji.
Wydaje mi się, że ten fakt "bycia późnym dzieckiem" bardzo wpłynął na to, jakim był Tatą, ponieważ gdy się urodziłam, miał za sobą bardzo duży bagaż doświadczeń, tras koncertowych oraz wydanych albumów studyjnych. Sądzę, że był już po prostu zmęczony tym wszystkim i zmieniły się mu priorytety, ponieważ osiągnął swoje cele dotyczące kariery i był już artystą spełnionym. Dzięki temu zapamiętałam go przede wszystkim jako osobę bardzo rodzinną, czułą i kochającą. Tata był najbardziej szczęśliwy, kiedy mógł nie wychodzić z domu i spędzać czas z nami
- podkreśliła córka Przemysława Gintrowskiego. Julia kontynuuje rodzinne tradycje. Śpiewa tak jak ojciec i - jak zaznaczyła jej matka - "ma świadomość, że jeśli się coś robi, to powinno mieć głębsze przesłanie". - Ukończyła Warszawską Szkołę Filmową na kierunku "kreacja dźwięku", rozwija się. Ukończyła też szkołę muzyczną pierwszego i drugiego stopnia, gra na fortepianie - mówiła przed dwa laty Agnieszka Gintrowska. Druga jej córka - Maria - poszła natomiast "swoją drogą" i nie zajmuje się muzyką.
Przemysław Gintrowski zmarł 20 grudnia 2012 roku po walce z ciężką chorobą. Miał 61 lat.