Miłosne wyznania Jana Pietrzaka

2009-01-05 3:00

Satyryk Jan Pietrzak (72 l.) to wielce kochający mąż. I choć jest już 30 lat po ślubie, wciąż do utraty tchu kocha swoją żonę. Wprawdzie, jak sam przyznaje, nie jest obojętny na wdzięki innych kobiet, Katarzyny jednak nigdy nie zdradził.

Pietrzak jest małżeńskim weteranem, bo żenił się aż trzy razy. I ten trzeci raz był naprawdę ostatni. Pan Jan jest bardzo dumny ze swojej małżonki. Ceni jej charakter i urodę. Zapewnia, że nigdy jej nie zdradził i że nie potrafiłby się nią dzielić z innym mężczyzną.

- W naszym związku podstawą jest wierność. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Bez tego małżeństwo nie miałoby sensu - mówi szczerze "Super Expressowi" Jan Pietrzak. - Po tylu latach bycia razem ciągle jestem romantykiem i lubię obsypywać żonę prezentami. Pod choinkę kupiłem jej komplet biżuterii z rubinami. Bardzo jej się podobał.

Ale to nie koniec podarunków pana Jana. Satyryk zabrał właśnie swoją Katarzynę w podróż do Stanów Zjednoczonych.

Para przyleciała do Chicago. Tam satyryk wystąpił na polonijnym sylwestrze. A później już cały czas poświęcał żonie. Najpierw zabrał ją na romantyczny spacer po centrum miasta. Potem wjechali na dziewięćdziesiąte piąte piętro Hancock Building - najwyższego budynku w Chicago. Tam pan Janek robił pani Kasi zdjęcia, a potem oboje patrzyli przez lunetę na drapacze chmur.

- Jesteśmy z Kasią ze sobą trzydzieści lat i ona ciągle mnie fascynuje. To piękna i mądra kobieta. Wychowywaliśmy razem pięcioro dzieci, trzech synów naszych i dwoje moich dzieci z poprzedniego małżeństwa - mówi pan Jan, patrząc z uwielbieniem na żonę. - Kasia prowadziła dom i trzymała go mocną ręką. I choć jest ode mnie o prawie 20 lat młodsza, ta różnica wieku nigdy nam nie przeszkadzała.

Ale Pietrzak nie zafundował małżonce jedynie zimnego i wietrznego Chicago. Para właśnie wylądowała na gorącej Florydzie, by wygrzewać się na słońcu i chłodzić zimnymi napojami. By spacerować po plaży, a wieczorem oglądać zachody słońca.

- Piasek, złocista plaża, trzymanie się za ręce - mówi z rozmarzeniem pan Jan. - Przyjechaliśmy tu kolejny raz, by wrócić wspomnieniami do lat młodości.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają