Pietrzak jest małżeńskim weteranem, bo żenił się aż trzy razy. I ten trzeci raz był naprawdę ostatni. Pan Jan jest bardzo dumny ze swojej małżonki. Ceni jej charakter i urodę. Zapewnia, że nigdy jej nie zdradził i że nie potrafiłby się nią dzielić z innym mężczyzną.
- W naszym związku podstawą jest wierność. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Bez tego małżeństwo nie miałoby sensu - mówi szczerze "Super Expressowi" Jan Pietrzak. - Po tylu latach bycia razem ciągle jestem romantykiem i lubię obsypywać żonę prezentami. Pod choinkę kupiłem jej komplet biżuterii z rubinami. Bardzo jej się podobał.
Ale to nie koniec podarunków pana Jana. Satyryk zabrał właśnie swoją Katarzynę w podróż do Stanów Zjednoczonych.
Para przyleciała do Chicago. Tam satyryk wystąpił na polonijnym sylwestrze. A później już cały czas poświęcał żonie. Najpierw zabrał ją na romantyczny spacer po centrum miasta. Potem wjechali na dziewięćdziesiąte piąte piętro Hancock Building - najwyższego budynku w Chicago. Tam pan Janek robił pani Kasi zdjęcia, a potem oboje patrzyli przez lunetę na drapacze chmur.
- Jesteśmy z Kasią ze sobą trzydzieści lat i ona ciągle mnie fascynuje. To piękna i mądra kobieta. Wychowywaliśmy razem pięcioro dzieci, trzech synów naszych i dwoje moich dzieci z poprzedniego małżeństwa - mówi pan Jan, patrząc z uwielbieniem na żonę. - Kasia prowadziła dom i trzymała go mocną ręką. I choć jest ode mnie o prawie 20 lat młodsza, ta różnica wieku nigdy nam nie przeszkadzała.
Ale Pietrzak nie zafundował małżonce jedynie zimnego i wietrznego Chicago. Para właśnie wylądowała na gorącej Florydzie, by wygrzewać się na słońcu i chłodzić zimnymi napojami. By spacerować po plaży, a wieczorem oglądać zachody słońca.
- Piasek, złocista plaża, trzymanie się za ręce - mówi z rozmarzeniem pan Jan. - Przyjechaliśmy tu kolejny raz, by wrócić wspomnieniami do lat młodości.