Od 10 lat Laura Łącz jest wdową. W jej życiu jedynym facetem był jej syn Andrzej (20 l.). Jednak niedawno wyprowadził się z domu. Zaczął studiować zarządzanie i chciał spróbować samodzielnego życia.
- Trochę mi smutno, bo to jedynak. Ale chyba jednak bardziej się cieszę. Syn znalazł dziewczynę. To pierwsza jego wielka miłość. Próbują sobie radzić, rządzić. To miła dziewczyna - opowiada nam z uśmiechem Laura Łącz i dodaje, że na szczęście syn mieszka niedaleko od niej.
Wydawałoby się, że teraz przyszedł na nią czas, aby w końcu poznała odpowiedniego towarzysza i ułożyła sobie życie u boku nowej miłości. Nic bardziej mylnego! Jak mówi w szczerej rozmowie z "Super Expressem", wszystkiemu winna jej mama.
- Moja mama Halina, która ma 85 lat, mieszka ze mną. Mało tego, mieszka też ciocia Nina, lat 83, siostra mamy. Mieszkam na parterze, one na piętrze. Z ich okien widać wszystko. Tylko ktoś przyjdzie i już za chwilę jest "puk, puk, puk, puk" do moich drzwi: "A co to za pan? A długo zagości?" - mówi aktorka.
- A o godzinie 20: "Pan już wychodzi, prawda?" pytają obie panie... Mama nadal traktuje mnie jak dziewczynkę, jak swoją malutką ukochaną córeczkę - wzdycha pani Laura. - Ale jeśli dalej tak będzie, to nigdy nie odbuduję swojego życia towarzysko-osobistego... Ja naprawdę jestem otwarta na miłość. Uważam, że życie bez miłości jest puste, jest po prostu tragiczne.