Udział w reklamie spadł Majdanowi jak gwiazdka z nieba. Ostatnio w stołecznym klubie piłkarskim nie wiedzie mu się zbyt dobrze, więc inkasując za reklamę 200 tys. zł, mógł wreszcie stanąć na nogi. Dodzie nie spodobało się jednak, że Majdan związał się z firmą, którą ona niedawno reklamowała i z którą rozstała się w niezgodzie. Z tego powodu rozpętała niemalże medialną wojnę.
Doda w swoim oświadczeniu zarzuciła firmie Taboo nieprawne wykorzystanie jej logotypów, czcionki oraz kolorów jednoznacznie się z nią kojarzących. Była także niezadowolona, że sfotografowano Majdana tak, że na jego ramieniu widać tatuaż z jej podobizną.
Po serii ostrych słów z ust Dody Radek położył uszy po sobie. Wydał nawet specjalne oświadczenie, w którym wyraził chęć całkowitego zerwania kontraktu.
To jednak będzie go słono kosztować. W najlepszym wypadku musiałby zwrócić całe honorarium. Ale to nie wszystko. - W przypadku niedopełnienia swoich obowiązków zapisanych w umowie Majdan może również być pociągnięty do odpowiedzialności w oparciu o kodeks cywilny - mówi "Super Expressowi" szef marketingu firmy Taboo.
Czy Radek z miłości do Dody odda 200 tysięcy złotych, które tak łatwo zarobił, oraz narazi się na proces sądowy? Okaże się latem, bo wtedy kampania reklamowa ma ruszyć pełną parą.