Kolejny dzień trwa atak Rosji na Ukrainę. Chernii Rostyslav, u którego Sebii często gościł jako jeden z nielicznych pozostał w swoim mieszkaniu we Lwowie. Mężczyzna mieszka w bardzo podobnym bloku jak te, które zostały w Kijowie zbombardowane przez Rosjan. Mimo czającego się dookoła niebezpieczeństwa Ukrainiec, który ma polskie korzenie, nie chce opuszczać swojego lokum, choć około 70% sąsiadów wyruszyło w podróż na zachód. Kiedy wyją syreny ci, którzy pilnują dobytku zbiegają do schronów, w których gromadzą najpotrzebniejsze rzeczy na wypadek pogorszenia się warunków lub zbombardowania. Za pośrednictwem muzyka disco polo Chenrii przesyła nam zdjęcia i filmy z pustoszejącego Lwowa.
- Opustoszały Lwów. Jak nie było gdzie pod blokiem parkować tak 30% ludzi zostało, a reszta opuściło bloki i uciekła na Polskę Słowację i gdzie się da. Miasto zamiera, a ludzie się boją. Siedzimy w mieszkanku, a jak wyją syreny to idziemy do komórek albo swojego garażu, bo tam mamy kanał jako schron - opowiada „Super Expressowi” Chenrii chwilę po godz. 14.00 tuż przed tym jak znów w mieście niespodziewanie rozległ się dźwięk syren.
Mimo to Rostyslav nie zbiera się do wyjazdu. Póki co ma ciepła wodę, gaz i prąd.
- Na razie zostajemy w mieszkaniu. Chyba że będzie atak na Lwów to żonę i dzieci zawiozę pod granicę, a sam mimo chorej nogi będę walczył - deklaruje nasz rozmówca, który mimo strachu stara się zachować spokój.
- Chernii ROSTYSLAV ma uśmiech na twarzy, ale 70% jego sąsiadów z osiedla już uciekło jak zawyły pierwsze syreny we Lwowie, a jest ich 50. Chernii przyszykował schron, który widać na zdjęciu, zgromadził tam jedzenie i wodę. Mówi, że najbardziej boi się o dzieci. Ma dwóch synów. I choć on ma 48 lat to chce walczyć… Uśmiech na twarzy ma bo myśli, że będzie dobrze, że znów się spotkamy i nagrany teledysk… Zostali tylko ci, co chcą walczyć - opowiada nam Sebastian Zys, który jest w stałym kontakcie z przyjacielem.
Aktualne zdjęcia z godz. 14.05 -14.15 ze Lwowa w galerii poniżej!