- Dawno już nie widzieliśmy ciebie w roli prowadzącej tak dużego widowiska. Jak się czułaś, wracając do niej po tak długiej przerwie?
- Przede wszystkim czułam ogromną radość i ekscytację, bo uwielbiałam prowadzić programy typu talent show a tu mam format skoncentrowany wokół mojej największej miłości i pasji czyli muzyki! Oczywiście, że była trema do tego w tym programie po raz pierwszy mam współprowadzących, więc na początku nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać. Jak to będzie? Czy się dogadamy? Czy będziemy sobie wchodzić w paradę czy się wzajemnie uzupełniać? Byłam ciekawa tej energii, ale okazało się, że od razu od pierwszej chwili złapaliśmy wspólny język. Mamy tak dobrą energię na planie, wszyscy kochamy swoją pracę i dobrze się ze sobą bawimy. Adaś [Adam Zdrójkowski – przyp. red.] jest bardzo energetyczny, żywiołowy, szalony, z kolei Maciek [Maciej Rock – przyp. red.], prawdziwy weteran tego formatu, jest niezwykle merytoryczny, wie dokładnie jak tu wszystko działa i służy nam radą, wsparciem, a to dla mnie ogromnie cenne, mieć kogoś takiego na pokładzie. Dzięki temu nie skakaliśmy na głęboką wodę, tylko weszliśmy na plan pewnie i świadomie. Ja z kolei jestem tutaj trochę taką dobra ciocią, do której uczestnicy mogą przyjść, wyżalić się, przegadać emocje, które im towarzyszą. Staram się być blisko, zresztą podobnie jak pozostali prowadzący. Wszyscy są bardzo zaangażowani, starają się dobrze poznać uczestników. Widzę po moich kolegach, że mają bardzo empatyczne podejście.
- Czym nowa odsłona „Must Be the Music” będzie się różnić od tej sprzed lat?
- Sama formuła programu pozostaje taka sama. Nie chcieliśmy tutaj nic zmieniać, bo wiemy, jak bardzo pokochali ją widzowie, o czym zresztą najlepiej świadczy fakt, że na castingi do nowej edycji zgłosiły się tysiące chętnych, co dzisiaj przy tego typu produkcjach się już nie zdarza. Na pewno też zaskoczymy zostały dodane i nowe elementy – poczynając od scenografii, przez samo studio, po zmianę w castingach, bo tym razem nie jeździliśmy po Polsce, ale przesłuchania działy się w Warszawie. Mamy też nowy, fantastyczny skład jurorski. Nie tylko świetnie się na nich patrzy, ale też dobrze słucha, bo są to jurorzy niezwykle merytoryczni.
- Przy wskrzeszaniu formatu, który zyskał już status kultowego, nie da się uniknąć porównań. Czuliście przez to większą presję na planie?
- Szczerze mówiąc w ogóle, i to ani ze strony produkcji, ani ze strony widzów. Myślę, że od ostatniej edycji upłynęło na tyle dużo czasu, że mamy już też nowe pokolenie, które nie oglądało programu wcześniej,więc będą oglądać świeżym okiem. Z kolei ci, którzy byli fanami „Must Be the Music” przed laty - mam wrażenie - chcą się dać zaskoczyć i to jest fajne, bo dzięki temu startujemy na nowo, ale jednak z pewnym sentymentem.
- Podpatrując uczestników, wracasz wspomnieniami do czasu, kiedy sama stawiałaś pierwsze kroki w branży muzycznej?
- Moje wspomnienia są zupełnie inne, bo ja nie zaczynałam przez talent show i nie musiałam się mierzyć z takimi castingami, jak oni. Staram się zresztą unikać takich sytuacji, w których trzeba konkurować, bo dla mnie to duży stres, który wręcz paraliżuje. Dlatego uczestnictwo w konkursach to dla mnie zawsze duże nerwy, chociaż muszę przyznać, że jest jeden, który mi się bardzo marzy, nie wiem tylko, czy psychicznie bym temu podołała. Nie mogę więc powiedzieć, że widzę w naszych uczestnikach siebie sprzed lat, natomiast bardzo mnie oni inspirują, bo w tej edycji mamy naprawdę dużo dojrzałych i bardzo świadomych siebie artystów. Pojawiło się tu tak wielu różnorodnych muzyków, wokalistów i prezentowało tak różne muzyczne style, to dla nas i produkcji ogromny kop energetyczny. Po całym dniu 12 godzin pracy miałam nadal takiego powera że mogłabym nagrywać jeszcze przez wiele godzin (śmiech).
- Dostrzegłaś już wśród uczestników kogoś z potencjałem na nową gwiazdę?
- Bez dwóch zdań! Mamy tu talenty na miarę takich twórców jak Lemon czy Enej – zespołów, które właśnie tutaj zaczynały. Myślę, że widzowie będą pod ogromnym wrażeniem, zarówno poziomu programu, jak i talentu naszych uczestników, ale i wielkiej różnorodności pod względem gatunków muzycznych. Z pewnością zaskoczą ich też mocno jurorzy, bo nawet nie spodziewają się, co tam się będzie działo, a iskry naprawdę leciały!
- Sama od lat działasz na rynku muzycznym, masz już więc sporo doświadczenie jako wokalistka. Co być doradziła tym początkującym artystom, którzy przychodzą do programu?
- Jest jedna lekcja, którą mogłabym się podzielić, a przyznam, że sama dopiero niedawno ją odrobiłam. Nie mogę powiedzieć, żebym czegoś żałowała, ale gdybym mogła cofnąć się w czasie, żeby przekazać coś młodej mnie, to na pewno powiedziałabym jej, żeby niczego nie traktować personalnie. Czy to będzie czyjaś opinia na mój temat, na temat mojej muzyki, czy to będą cudze oczekiwania wobec mnie, czy fakt, że ktoś był w złym humorze i powiedział o jedno słowo za dużo. W szerszym kontekście to wszystko po prostu nie ma znaczenia. To, co naprawdę się liczy, to wiara w siebie, w swoje marzenia, pasja i ciężka praca.
Emisja w TV:
Must Be The Music, pt, godz. 19.55 w Polsacie