Dwa dni temu nad Wisłą w okolicy Konstancina znaleziono wylinkę pytona tygrysiego. Zwierzę ma aż 6 metrów i zagraża życiu miejscowych zwierząt, które może z łatwością pożreć. Wciąż trwają poszukiwania wygłodniałego pytona, a mieszkańcy okolic drżą.
Gdy zaniepokojeni zadzwoniliśmy do Maryli Rodowicz, która mieszka w Konstancinie, gwiazda przyznała, że pyton może być nawet w jej ogrodzie. Najbardziej boi się jednak nie o siebie, a o swoje koty.
- To prawda, pyton grasuje. Nawet straszymy się z sąsiadami, że on pewnie jest już w naszym ogródku. Mój jeden kotek spędził noc w ogrodzie i myślałam, że został zjedzony... Ja bardzo uważam. Ale kotu jakoś udało się wyjść. Nie boję się tego pytona! Prędzej ja go zjem, niż on mnie. Nie boję się o swoje życie, ale boję się o moje koty - powiedziała Maryla w rozmowie z "Super Expressem".