– Gdy miałem sześć miesięcy, babcia nakarmiła mnie schabowym, kapustą i ziemniakami. Nie trudno się domyślić, że tego nie strawiłem. W rezultacie wylądowałem na intensywnej terapii w szpitalu w Rabce. Byłem tam bardzo długo i przeszedłem wszystkie możliwe choroby od żółtaczek po różne zakażenia, a mimo to żyję i bardzo doceniam to życie – mówi „Super Expressowi” „Qczaj”.
Na tym jednak jego nieszczęścia się nie skończyły.
– Jako dziecko wpadłem do gnoju. Prawie się w tym szambie utopiłem. Coś jednak nade mną czuwało i z trudem wykaraskałem się z tych nieczystości. Mama, która wróciła z pola, była pewna, że na dnie tego mułu jest jej martwe dziecko, a ja nie dość, że sam się z tego uwolniłem, to jeszcze się umyłem. To była jedna z najbardziej traumatycznych historii mojego dzieciństwa – opowiada nam trener fitnessu znany z „Pytania na śniadanie”.