Joanna Racewicz w swoim ostatnim poście na Instagramie odniosła się do trudnej sytuacji dzieci i młodzieży w czasach pandemii:
"Naszym doświadczeniem pokoleniowym był stan wojenny, puste półki, wojsko na ulicach i brak Teleranka w niedzielę. Dla pokolenia naszych dzieci to będzie pandemia, strach, izolacja, zdalne lekcje i ograniczenie przestrzeni do pokoju, który stał się bawialnia, szkołą, sypialnią i miejscem spotkań w jednym".
Zdaniem dziennikarki, konsekwencje takiego stanu rzeczy społeczeństwo będzie ponosiło latami. Racewicz dostrzega, że już teraz gabinety psychoterapeutów są przepełnione, a umówienie wizyty w terminie krótszym niż miesiąc jest praktycznie niemożliwe. Dodała również, że oczekiwanie na wizytę refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia może trwać nawet kilka lat.
Polecany artykuł:
Racewicz o życiu w wirtualnej rzeczywistości: "Dzieci toną w sieci"
Joanna Racewicz jest także zaniepokojona faktem, że młodzi ludzie żyją w świecie wirtualnym i mają trudności z "odróżnieniem realności od fikcji":
"Dzieci toną w sieci. My, dorośli, jeszcze sobie jakoś radzimy, ale młodzi ludzie mają problem z odróżnieniem realności od fikcji. Już nie potrafią funkcjonować bez protezy z nierealnego świata. Rozmowa, taka prosta czynność, zanika. Komunikaty kończą się na etapie trzech słów i pięciu emotek. Kto by czytał wypracowania".
Jakiś czas temu Racewicz przyznała, że ma kłopoty z synem. Myślicie, że dziennikarka obawia się o przyszłość Igora (14 l.) w pandemicznej rzeczywistości?
Zobacz w naszej galerii, jak zmieniała się Joanna Racewicz na przestrzeni lat!