Racewicz wytyka wpadkę SOP. W ulotce użyli zdjęcia jej nieżyjącego męża

Pod koniec lutego do dymisji podał się szef SOP - gen. bryg. Tomasz Miłkowski. Jak podał RMF FM, o karierze komendanta SOP miał zaważyć drobny, choć wstydliwy incydent z udziałem kierowcy limuzyny premiera. Funkcjonariusz miał przyjechać na zamknięte warszawskie osiedle, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki. Podobno przypadkowo włączył sygnały świetlne i nie był w stanie ich wyłączyć. Jak twierdzą informatorzy stacji, hałas obudził sąsiadów premiera, którzy zaczęli wydzwaniać na policję.

Spanikowany kierowca miał ruszyć po pomoc. Kiedy dojechał do siedziby jednej ze służb, wysiadł z auta i… zatrzasnął drzwi! Na miejsce ściągnięto specjalną ekipę, żeby otworzyć samochód. Co gorsza, premier musiał czekać na inne auto. 

Tuż po tej dymisji Joanna Racewicz, wdowa po oficerze BOR Pawle Janeczku, postanowiła przypomnieć jeszcze jedną wpadkę SOP. Chodzi o ulotkę, która miała zachęcać do wstąpienia do Służby Ochrony Państwa. Problem w tym, że do jej wykonania wykorzystano zdjęcie nieżyjących oficerów BOR - w tym męża Joanny Racewicz. Dziennikarka zwróciła na to uwagę już w lipcu 2018 roku:

Po dymisji szefa SOP Racewicz postanowiła przypomnieć ten nietakt.

- Syrena, której nie da się wyłączyć to jeszcze nic. Zatrzaśnięcie drzwi - betka. Reklamowanie służby zdjęciem tych, którzy zginęli na służbie to dopiero wyczyn. A już przeoczenie, że w samym środku stoi nie funkcjonariusz, ale (ochraniany wtedy) szef BBN-u... Taki - proszę wybaczyć - kamyczek do ogródka.. - napisała pod zdjęciem ulotki SOP dziennikarka.