- Oboje studiowaliśmy dziennikarstwo na tym samym wydziale, ale nie na tym samym roku. Mieliśmy m.in. zajęcia WF na basenie i podobno byliśmy w jednej grupie. Mówię podobno, bo mam wadę wzroku i jak zdejmowałam okulary, żeby wejść do wody, to trochę na ślepo poruszałam się po pływalni - śmieje się Monika.
- Ona mnie nie widziała, ale ja ją sobie dobrze obejrzałem w skąpym kostiumie kąpielowym. Dlatego ucieszyłem się, jak zobaczyłem ją potem w Radiu Wawa. Niestety już bardziej ubraną. No, a potem były lekcje nauki obsługi konsolety w czasie nocnych audycji i tak się zaczęło - dorzuca Robert.
- Mieliśmy bardzo małe studio, trzeba było blisko siebie siedzieć. 10 godzin razem, do tego w nocy. Radio zbliża ludzi - tłumaczy Tarka.
Ale radio nie tylko kojarzy się im z zakochaniem. To też frajda z wykonywanej pracy i wiele zabawnych sytuacji. - Przypominam ci jeszcze jeden przegrany zakład. Pokłóciliśmy się na antenie, czy lepiej być mężczyzną, czy kobietą. Robert stwierdził, że bycie kobietą to żaden problem i że nie powinnyśmy marudzić, bo głównie leżymy i ładnie pachniemy. Rzuciłam mu więc wyzwanie: "No dobrze, to spróbuj być kobietą przez tydzień" - opowiada Monika, a Robert dorzuca: - I faktycznie na tydzień stałem się kobietą. Byłem depilowany woskiem, robiłem sobie codziennie makijaż i chodziłem na obcasach. Czułem się jak idiota.
Najzabawniej wspominają depilację woskiem. - Pani kosmetyczka była naszą słuchaczką i słyszała naszą kłótnię na antenie. Obiecała, że specjalnie wyrwie Robertowi włosy wolniej i mniej delikatnie - mówi Tarka.
- Na szczęście to była tylko depilacja nóg, ale i tak bolało jak cholera. Wtedy chyba najgłośniej krzyczałem na antenie. Nie wiem, jak kobiety wytrzymują depilację okolic bikini. Podejrzewam, że po tej przygodzie została mi kontuzja. Gdy chodziłem na obcasach, raz tak wykręciła się mi stopa, że upadłem i teraz jak źle stanę, to kuleję przez dwa dni - śmieje się Robert.