„Super Express”: Tyle lat jesteś na scenie, czy masz jeszcze tremę przed koncertami?
Rafał Brzozowski: – Zawsze jest! Traktuję tremę jak mobilizację, a występ jak radosne doświadczenie.
Jesteś fanem konkursów piękności?
– Myślę, że takie gale są zawsze wielką atrakcją dla panów, ale i kobiety też chętnie je oglądają, by zobaczyć, jakie są tendencje kobiecej urody w danym roku. Dla uczestniczek, a szczególnie finalistek konkursów piękności często takie konkursy są początkiem dalszej kariery.
Jakie cechy powinna mieć idealna kandydatka na miss?
– Na pewno ważna jest uroda i zgrabna sylwetka. My mężczyźni jesteśmy wzrokowcami i zawsze patrzymy, jak kobiety wyglądają i jak się prezentują. Ale trudno mi określić, czy powinna być brunetką czy blondynką. Istotne jest też, by miała wyrazistą osobowość i umiejętność wypowiadania się. Poczucie rytmu oraz zdolności taneczne też są ważne, a jeśli miałaby jeszcze poczucie humoru, to już mamy ideał.
A ty jakie kobiety najbardziej lubisz?
– Inteligentne, z którymi można porozmawiać na każdy temat. Takie, które mają jakieś wartości w życiu albo dążą do własnego rozwoju, a nie liczą tylko na lans i blichtr i puste pokazanie się. Z takimi kobietami nie wchodzę w bliższe relacje, bo nie mają one sensu.
Jesteś prezenterem, wokalistą i byłym zapaśnikiem, która z tych ról pasuje ci najbardziej?
– Jestem typowym showmanem, tak można to określić po amerykańsku, co jest rzadkością w polskim show-biznesie. Prowadzę program w TV oraz śpiewam i jeżdżę w trasy koncertowe. W USA jest dużo takich artystów, w Polsce trzeba się trochę się namęczyć, by pokazać, jakie się ma możliwości.
Co dało ci trenowanie zapasów?
– Uprawianie sportu wyrobiło we mnie upór i konsekwencję myślenia. Dzięki temu nie poddaje się nawet, jak napotykają mnie jakieś trudności życiowe. Mierze się z nimi i idę dalej. Sport nauczył mnie walki o swoje. Ale nigdy nie żałowałem, że nie poszedłem tą drogą, bo w branży muzycznej można działać przez wiele lat, a sportowa kariera jest dużo krótsza.