W dniu finału "The Voice Senior" Witold Paszt nie pojawił się w studio, jednak zapewniał we wpisie na swoim Instagramie, że ma się dobrze i odpoczywa w domu, gdzie dochodzi do siebie po chorobie. Również jego córka Natalia zapewniała, że tata ma się dobrze, jednak nie chciała mówić o szczegółach jego choroby. Dwa tygodnie później do mediów dotarła wiadomość o śmierci trenera, która była sporym szokiem dla rzeszy jego fanów i najbliższych mu osób.
NIE PRZEGAP: Królikowski ZOSTAWIŁ Opozdę z dzieckiem?! "Antek ma już NOWĄ DZIEWCZYNĘ, Joasia jest ZROZPACZONA"!
Córki Witolda Paszta nie poinformowały o tym, co było oficjalną przyczyną jego śmierci. W oświadczeniu na Instagramie wyjawiły tylko, że trzy razy walczył z koronawirusem.
- Kiedy już wydawało się, że jest przemocny i niezniszczalny, bo pokonał swój trzeci COVID, nagle los się odwrócił i przyszły niespodziewane komplikacje, które znacznie przyspieszyły jego wytęsknione spotkanie z naszą Mamą. Bardzo się do Niej spieszył. Tata odszedł spokojnie w domu, w otoczeniu córek, wnucząt, zięciów, najukochańszych zwierząt - poinformowały córki Paszta na jego Instagramie.
Teraz głos w sprawie śmierci jurora zabrał Rafał Brzozowski, który zdążył się z nim bardzo zżyć za kulisami show TVP. Okazuje się, że produkcja od dawna wiedziała o problemach zdrowotnych Paszta. Jego stan był bardzo poważny i pogarszał się z miesiąca na miesiąc.
- Wszyscy wiedzieliśmy, że mocno choruje. Z miesiąca na miesiąc był coraz słabszy. Choroba go wyniszczała, ale był dzielny i bardzo walczył. Chciał żyć. To był wspaniały człowiek, który kochał muzykę i zostawił po sobie pustkę. Dzielnie walczył i się nie poddawał - wyznał Rafał Brzozowski w rozmowie z "Faktem".