Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Jak zamierzasz je spędzić?
– Święta to jest taki moment, kiedy trzeba być z najbliższymi, rodziną. Jeśli ktoś nie może być, to powinien chociaż o niej pomyśleć albo tak to zorganizować, żeby choć na chwilę się z nimi spotkać. Coś jest w tej polskiej tradycji takiego pięknego, że rzeczywiście chcemy być razem i ja też chciałbym, żeby cała moja rodzina była w komplecie. Tegoroczną wieczerzę spędzę z rodzicami, moją babcią, braćmi, kuzynkami, ciocią, wujkiem i resztą najbliższej rodziny. Dzień przed Wigilią będę jeszcze w Zamościu, bo moja babcia ma wtedy 90. urodziny.
Trzymacie się tradycji? Na stole pojawi się 12 potraw?
– Zaczynamy od czytania Pisma Świętego, krótkiej modlitwy. Jest fragment Ewangelii św. Mateusza, która mówi o narodzinach Jezusa w Betlejem. Potem składamy sobie życzenia, dzielimy się opłatkiem i dziękujemy sobie, że spotykamy się w tym czasie, bo wiadomo, czas płynie, ludzie też odchodzą. Następnie są dania wigilijne. Czy jest ich 12? Staramy się, żeby było, tak jak i jedno miejsce dla zbłąkanego wędrowca. Potem jest moment na kolędy. Od wielu lat staram się inicjować ich śpiewanie. Jestem zdania, że wszyscy powinni je śpiewać. To jest forma podwójnej modlitwy, wyjątkowego czasu.
W tym roku nie tylko twoi najbliżsi będą mogli usłyszeć jak śpiewasz, lecz także cała Polska. 17 grudnia razem z „Super Expressem” będzie do kupienia płyta z kolędami twojego wykonania.
– Tak. To jest wyjątkowa płyta, która mam nadzieję, trochę przybliży ludziom możliwość wspólnego śpiewania. Starałem się te kolędy zaaranżować w taki sposób, żeby każdy mógł je zaśpiewać. Wybrałem największe hity, bo mamy na tej płycie m.in. „Cichą noc”, „Gdy się Chrystus rodzi” czy „Jezus Malusieńki”. Myślę, że będzie to dobry prezent gwiazdkowy i będzie towarzyszył przez długie lata w wielu domach.
Przyjeżdżasz do rodzinnego domu na gotowe czy może pomagasz w przygotowaniach i np. lepisz uszka?
– Przez wiele lat Wigilię spędzaliśmy u mojej babci Ali w Nowym Dworze Mazowieckim. Przygotowywała ją sama. Ponieważ babcia bardzo dobrze gotuje i przez całe życie zajmowała się domem, to przez lata przygotowywała wyjątkowe Wigilie. Babcia ma już swoje lata, więc namówiliśmy ją do tego, żeby zaczęła nam przekazywać trochę tej wiedzy. Stwierdziliśmy, że będzie nam ciężko pewne potrawy odtworzyć. Przenieśliśmy Wigilię do rodzinnego domu moich rodziców, gdzie spotykamy się wszyscy i każdy pod nadzorem babci coś przygotowuje. Jeżeli chodzi o mnie, to ze względu na pracę często mam mało czasu, więc przygotowuję karpia. Pewnie dlatego, że dużo tych ryb w swoim życiu łowiłem i potrafię sobie z nimi poradzić. Dodatkowo przygotowuję dla wszystkich łuski, żeby mieli do portfela.
Zostało niewiele czasu. Kupiłeś już prezenty?
– Coś tam już mam. Umówiliśmy się w rodzinie, żeby nie robić sobie drogich prezentów, bardziej takie w formie gestu i drobnego upominku, np. ozdobna bombka czy te tradycyjne skarpetki, czy majtki. Bardziej skupiamy się na Mikołaju, który zawsze przychodzi do naszego domu. Kiedyś miałem dogadany układ z Mikołajem, który użyczał mi pewnego stroju i mogłem te prezenty najmłodszym przynosić.
Czy kończący się rok zaliczasz do udanych?
– To był jeden z najbardziej pracowitych okresów w moim życiu. Zmiana programu, czyli duże wyzwanie i coś, czego się nie spodziewałem. Wyszło to niespodziewanie. Zżyłem się z ekipą „Koła fortuny”, wykręciliśmy piękny wynik. Zrobiliśmy program, który wszedł do kanonu tych obiadów niedzielnych. Małe dzieciaczki biegają i krzyczą: „»To ten pan, co prowadzi Koło fortuny«”. Zrobiłem to trochę po swojemu. Jednym się podobało, innym nie, ale wynik był ładny. Aż tu nagle pojawiła się decyzja o zamianie. Patrząc z perspektywy czasu, już prawie 200 odcinków, które mam za sobą, to muszę powiedzieć, że lepiej się w odnajduję w programie „Jaka to melodia?”. Mogę bardziej się rozwinąć, pokazać siebie z innej strony. Jest dużo muzyki, pracuję przy aranżacjach. Przyjeżdżają do nas gwiazdy światowego formatu. W życiu bym nie podejrzewał, że będę stał na jednej scenie z Simply Red czy Garou. Prezes Jacek Kurski pewnie widział wyniki badań i to, jak ten program można rozwinąć. Ja podniosłem wyniki oglądalności w „Jaka to melodia?”, a Norbi w „Kole fortuny”, co oznacza, że była to dobra decyzja. Z wynikami się nie dyskutuje.
Na koniec zapytam o twoje postanowienie noworoczne. Masz jakieś?
– Zawsze mam jakieś postanowienia. W ubiegłym roku wymyśliłem sobie, że chcę być pilotem. Zrobiłem egzamin, udało się, latam. W nowym roku fajna płyta, bo trochę brakuje mi muzyki. Pomysłów jest mnóstwo i mam sporo napisanych piosenek. Ponieważ nie muszę się spieszyć z tym, żeby materiał natychmiast wydawać, to chciałbym go trochę dopracować. Prywatnie chciałbym znaleźć trochę czasu, żeby mieć miejsce w swoim życiu na odpoczynek, bo jak się za dużo pracuje, to też nie jest za dobrze. Chciałbym znaleźć odskocznię gdzieś na Mazurach, popływać, poudzielać się sportowo.
A ja myślałam, że na tej liście postanowień pojawi się ślub. Słyszałam, że się zaręczyłeś.
– Nic nie wiem na ten temat, to są jakieś pomówienia.